Piątek, 30 września 2011
Kategoria wycieczki bliższe
Kolna - kładka
W ramach unikania patrolu wśród pól kapusty w Michałowicach, runda na Kolną i kładkę na Wiśle.
Na kładce pozują do fotek pająki.


"Making of" zdjęć do blogu Kuby. Współczynnik atrakcyjności lokalizacji do liczby robionych zdjęć był bardzo niski :)

Na kładce pozują do fotek pająki.

Pająk© pankracy

Pająk na kładce© pankracy
"Making of" zdjęć do blogu Kuby. Współczynnik atrakcyjności lokalizacji do liczby robionych zdjęć był bardzo niski :)

Making of© pankracy
- DST 39.30km
- Czas 01:44
- VAVG 22.67km/h
- VMAX 36.70km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 650kcal
- Sprzęt Unibike Viper
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 25 września 2011
Kategoria dolinki, wycieczki dalsze, zamki
Dolina Mnikowska - Rudno
Na początek parę fot spod mostu Dębnickiego na rozgrzewkę. Słońce nisko, temperatura też.


W Mnikowie mijamy mieszkańców wracających z mszy i docieramy do doliny Mnikowskiej.

Temperatura nadal nie chce wzrastać ani róść :)


Sławny obraz na ścianie, który przeszedł renowację tego lata.




Dalej, puszczą kierujemy się w stronę Rudna.


No i skierowaliśmy się. Zamek w Rudnie to jedno z Orlich Gniazd.




Gdy już zrobiło się ciepło trzeba było coś zrobić z kurtką. Jak zwykle nie zawiodły linki hamulcowe i parę marynarskich węzłów.

Na deser fota sprzed roku z tego samego miejsca. Nie wiem jak ja to przeżyłem na tamtym rowerze. Przynajmniej nie musiałem się wtedy martwić o kałuże i przestrzeń bagażową.

Pod Krakowem na ścieżce do Tyńca jak zwykle w weekend dzikie tłumy :)



Kraków - Sheraton© pankracy

Wawel w Słońcu© pankracy
W Mnikowie mijamy mieszkańców wracających z mszy i docieramy do doliny Mnikowskiej.

Szlak w Dolinie Mnikowskiej© pankracy
Temperatura nadal nie chce wzrastać ani róść :)

Temperatura o 9 rano© pankracy

Kuba w Dolinie Mnikowskiej© pankracy
Sławny obraz na ścianie, który przeszedł renowację tego lata.

Obraz na ścianie© pankracy

Dolina Mnikowska© pankracy

W Mnikowskiej© pankracy

D. Mnikowska© pankracy
Dalej, puszczą kierujemy się w stronę Rudna.

Puszcza Dulowska© pankracy

Widok na Puszczę Dulowską© pankracy
No i skierowaliśmy się. Zamek w Rudnie to jedno z Orlich Gniazd.

Zamek Rudno z dołu© pankracy

Najazd na zamek w Rudnie© pankracy

Zamek w Rudnie© pankracy

Dolina pod zamkiem© pankracy
Gdy już zrobiło się ciepło trzeba było coś zrobić z kurtką. Jak zwykle nie zawiodły linki hamulcowe i parę marynarskich węzłów.

Kurtka na supełek (by Kuba)© pankracy
Na deser fota sprzed roku z tego samego miejsca. Nie wiem jak ja to przeżyłem na tamtym rowerze. Przynajmniej nie musiałem się wtedy martwić o kałuże i przestrzeń bagażową.

Rudno 2010© pankracy
Pod Krakowem na ścieżce do Tyńca jak zwykle w weekend dzikie tłumy :)

Klasztor Bielany© pankracy

Opactwo w Tyńcu© pankracy
- DST 90.20km
- Teren 4.00km
- Czas 04:14
- VAVG 21.31km/h
- VMAX 42.40km/h
- Temperatura 18.0°C
- Kalorie 1600kcal
- Podjazdy 350m
- Sprzęt Unibike Viper
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 22 września 2011
Kategoria wycieczki bliższe
Błonia - Kolna
Ciemno, ale jeszcze ciepło. Sołtys Michałowic nie poskarży się na brak patrolu wśród kapusty bo Kuba zepsuł formularz komentarzy w swoim blogu, który teraz nie działa pod Chromem. A teraz sołtysi postępowi są i nie używają fajerfoxów.
- DST 38.20km
- Czas 01:43
- VAVG 22.25km/h
- VMAX 44.10km/h
- Temperatura 18.0°C
- Kalorie 700kcal
- Podjazdy 110m
- Sprzęt Unibike Viper
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 18 września 2011
Kategoria u mamy, wycieczki dalsze
Doły Szczeckie
Wycieczka w rodzinnych stronach, na pograniczu Podkarpacia i Lubelszczyzny. W planie było wyrwanie się z nizin doliny Wisły i Sanu w kierunku północno wschodnin :P
Na początek wiatraki w Chwałowicach, co by nie mówić miejsce dość wietrzne, poczułem to w drodze powrotnej.

Zarówno Borów jak i Szczecyn oraz Wólkę Szczecką spotkał ten sam los pod koniec II wojny światowej, a mianowicie brutalna pacyfikacja ze strony niemieckich wojsk.

Jako że nieznanych mi skrzyżowań miało być niewiele tego dnia (około dwóch) zapewne podświadomie na obu skręciłem źle, tak aby dołożyć sobie więcej jazdy w kopnym piachu (w pierwszym przypadku) oraz aby omijać piękne asfaltowe drogi w sercu lasu i zwiedzać jakieś zapomniane wioski (w przypadku drugim).


Kamienna Góra - wzniesienie między Szczecynem a Gościeradowem, tutaj już definitywnie kończy się Podkarpacie a zaczyna Lubelszczyzna (no tak mniej więcej). Widok na dolinę Wisły (bez Wisły).



Następnie zjazd do Gościeradowa.

Gwóźdź programu, rezerwat Doły Szczeckie. Same doły raczej ciężko oglądać inaczej niż pieszo, ale rowerowym gołym okiem widać, że okoliczności przyrody są niepowtarzalne.




Droga wokół rezerwatu jest dość specyficzna, zbudowana z betonowych podkładów kolejowych.

W Zaklikowie na parę km dołącza się Raji, który z powodów zdrowotnych nie mógł załapać się na dłuższy wypad, życzę zatem szybkiego powrotu do pełni sił :)
Na początek wiatraki w Chwałowicach, co by nie mówić miejsce dość wietrzne, poczułem to w drodze powrotnej.

Wiatraki w Chwałowicach© pankracy
Zarówno Borów jak i Szczecyn oraz Wólkę Szczecką spotkał ten sam los pod koniec II wojny światowej, a mianowicie brutalna pacyfikacja ze strony niemieckich wojsk.

wieś Borów© pankracy
Jako że nieznanych mi skrzyżowań miało być niewiele tego dnia (około dwóch) zapewne podświadomie na obu skręciłem źle, tak aby dołożyć sobie więcej jazdy w kopnym piachu (w pierwszym przypadku) oraz aby omijać piękne asfaltowe drogi w sercu lasu i zwiedzać jakieś zapomniane wioski (w przypadku drugim).

Na rozstaju dróg© pankracy

Droga do Wólki Szczeckiej© pankracy
Kamienna Góra - wzniesienie między Szczecynem a Gościeradowem, tutaj już definitywnie kończy się Podkarpacie a zaczyna Lubelszczyzna (no tak mniej więcej). Widok na dolinę Wisły (bez Wisły).

Widok z Kamiennej Góry© pankracy

Z Kamiennej Góry© pankracy

Widok na zachód© pankracy
Następnie zjazd do Gościeradowa.

Gościeradów© pankracy
Gwóźdź programu, rezerwat Doły Szczeckie. Same doły raczej ciężko oglądać inaczej niż pieszo, ale rowerowym gołym okiem widać, że okoliczności przyrody są niepowtarzalne.

Rezerwat Doły Szczeckie© pankracy

Doły Szczeckie© pankracy

Jary i wąwozy rezerwatu© pankracy

Drzewa rezerwatu© pankracy
Droga wokół rezerwatu jest dość specyficzna, zbudowana z betonowych podkładów kolejowych.

Specyficzna droga© pankracy
W Zaklikowie na parę km dołącza się Raji, który z powodów zdrowotnych nie mógł załapać się na dłuższy wypad, życzę zatem szybkiego powrotu do pełni sił :)
- DST 67.80km
- Teren 5.00km
- Czas 03:03
- VAVG 22.23km/h
- VMAX 40.50km/h
- Temperatura 18.0°C
- Kalorie 1100kcal
- Podjazdy 230m
- Sprzęt Unibike Viper
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 14 września 2011
Kategoria wycieczki bliższe
Zoo - geriatryk
Podjazd pod zoo okazał się nie taki znowu lajtowy. Powrót geriatrykiem, który jest w remoncie.
- DST 37.70km
- Czas 01:41
- VAVG 22.40km/h
- VMAX 47.60km/h
- Temperatura 16.0°C
- Kalorie 700kcal
- Podjazdy 170m
- Sprzęt Unibike Viper
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 10 września 2011
Kategoria wycieczki bliższe
Ojcowski Park Narodowy
Klasyka gatunku: prosty szlak, tylko parę km nieznanego terenu, zero problemu. Wiedzieliśmy, że pchamy się na pieszy szlak i że będą schody, ale o mało nie wyszliśmy w Maszycach :) No ale trzeba kombinować żeby nie było nudno gdy jest się 17. raz w sezonie w Ojcowskim Parku Narodowym :)

Głupia mina, jeszcze nie wiem co mnie czeka.







Zielony pieszy szlak rzeczywiście milej pokonywało by się bez roweru. Polecam każdemu.

Z kopa mu© pankracy
Głupia mina, jeszcze nie wiem co mnie czeka.

Głupi uśmiech (by Kuba)© pankracy

Niekoniecznie to jest szlak© pankracy

Wymówka dla kolarki© pankracy

Dolina Prądnika© pankracy

Jama jakaś© pankracy

Brama Krakowska© pankracy

Na Górze Koronnej© pankracy
Zielony pieszy szlak rzeczywiście milej pokonywało by się bez roweru. Polecam każdemu.
- DST 39.80km
- Teren 4.00km
- Czas 02:10
- VAVG 18.37km/h
- VMAX 55.10km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 800kcal
- Podjazdy 480m
- Sprzęt Unibike Viper
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 4 września 2011
Kategoria zamki, wycieczki dalsze
Imbramowice - Olkusz - Skała
Wycieczka bez wymówek dla crossa, bez wielkiego zwiedzania. Duża część trasy już jeżdżona w tym roku. Z mojej strony głównie jazda na sępa oraz poniewieranie się podjazdami.





Kościół romański w Wysocisach© pankracy

Ruiny zamku w Rabsztynie© pankracy

Zamek w Pieskowej Skale© pankracy

Maczuga Herkulesa© pankracy
- DST 117.50km
- Czas 04:46
- VAVG 24.65km/h
- VMAX 51.10km/h
- Temperatura 25.0°C
- Kalorie 1800kcal
- Podjazdy 680m
- Sprzęt Unibike Viper
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 29 sierpnia 2011
Kategoria wycieczki dalsze
Imbramowice - Dolina Prądnika
Korzystając z niespodziewanego urlopu i z nieoczekiwanego zezwolenia na start z zespołu, wyruszam w trasę, która mniej więcej była planowana na weekend.
Jedna z niewielu atrakcji w Zerwanej.

Pierwsza część trasy prowadziła wzdłuż (a czasem w poprzek) rzeki Dłubnia. W tym miejscu przekraczałem ją piąty raz tego dnia.

Pojawia się w końcu wyznacznik połowy dystansu:

Brama klasztoru. Nadal nie wiem jaki związek (jeśli w ogóle) ma klasztor lub same Imbramowice z kultowym placem imbramowskim w Krakowie :)

Rok temu pod tym murem stał inny rower...

Po 3/4 sezonu szarpania się z mapami Googla, mapami Zumi, padającą baterią i brakiem zasięgu w komórce wniosek jest taki, że taka mapa jest najlepsza :) (a także mapnik z linek hamulcowych też jest niczego sobie)

W Imbramowicach jeszcze tylko fota przydrożnej kapliczki.

Za Imbramowicami kieruję się w stronę Doliny Prądnika. Po drodze piękne okoliczności przyrody.



Zbliżając się do Doliny Prądnika musiałem dopiero wymyśleć konkretną drogę. Padło na Dolinę Zachwytu, która miała mnie wyprowadzić (i wyprowadziła) pomiędzy Ojcowem a Pieskową Skałą. Zapewne też miała mnie wprowadzić w zachwyt..

Zachwycać się nie bardzo było czym. Może tylko tym, że łąka już skoszona, gdyż innej drogi jak przez łąkę tam nie było, a przecież to niby szlak rowerowy.

Już po wydostaniu się na szosę w stronę Ojcowa, parę fotek obiektów skrupulatnie pomijanych dotychczas podczas wycieczek.




Śledzik bez wielkich wtop.
Jedna z niewielu atrakcji w Zerwanej.

Stara apteka w Zerwanej© pankracy
Pierwsza część trasy prowadziła wzdłuż (a czasem w poprzek) rzeki Dłubnia. W tym miejscu przekraczałem ją piąty raz tego dnia.

Rzeka Dłubnia© pankracy
Pojawia się w końcu wyznacznik połowy dystansu:

Klasztor w Imbramowicach© pankracy
Brama klasztoru. Nadal nie wiem jaki związek (jeśli w ogóle) ma klasztor lub same Imbramowice z kultowym placem imbramowskim w Krakowie :)

Brama klasztoru© pankracy
Rok temu pod tym murem stał inny rower...

Mur klasztoru© pankracy
Po 3/4 sezonu szarpania się z mapami Googla, mapami Zumi, padającą baterią i brakiem zasięgu w komórce wniosek jest taki, że taka mapa jest najlepsza :) (a także mapnik z linek hamulcowych też jest niczego sobie)

Roweru pod murem© pankracy
W Imbramowicach jeszcze tylko fota przydrożnej kapliczki.

Kaplicza w Imbramowicach© pankracy
Za Imbramowicami kieruję się w stronę Doliny Prądnika. Po drodze piękne okoliczności przyrody.

Okolice Imbramowic© pankracy

Widoki za Imbramowicami© pankracy

Skały pod Imbramowicami© pankracy
Zbliżając się do Doliny Prądnika musiałem dopiero wymyśleć konkretną drogę. Padło na Dolinę Zachwytu, która miała mnie wyprowadzić (i wyprowadziła) pomiędzy Ojcowem a Pieskową Skałą. Zapewne też miała mnie wprowadzić w zachwyt..

Skały w Dolinie Zachwytu© pankracy
Zachwycać się nie bardzo było czym. Może tylko tym, że łąka już skoszona, gdyż innej drogi jak przez łąkę tam nie było, a przecież to niby szlak rowerowy.

W Dolinie Zachwytu© pankracy
Już po wydostaniu się na szosę w stronę Ojcowa, parę fotek obiektów skrupulatnie pomijanych dotychczas podczas wycieczek.

Skały Wdowie© pankracy

Zamek Ojców© pankracy

Skały Panieńskie© pankracy

Góra Koronna© pankracy
Śledzik bez wielkich wtop.
- DST 73.10km
- Teren 2.00km
- Czas 03:01
- VAVG 24.23km/h
- VMAX 49.40km/h
- Temperatura 23.0°C
- Kalorie 1100kcal
- Podjazdy 410m
- Sprzęt Unibike Viper
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 25 sierpnia 2011
Kategoria wycieczki bliższe
Masłomiąca
Dzwonnica kościoła w Raciborowicach. Kościół wzniesiony w XV wieku przez Jana Długosza.. i tak dalej..

Kierownica roweru w Raciborowicach. Kierownica prawdopodobnie jest przekrzywiona, na szczęście sezon się kończy.. itd..

Oznaczenia szlaków w Raciborowicach. Jeden z nich to zapewne szlak kościuszkowski. Tadeusz Kościuszko złożył przysięgę na rynku w Krakowie 24 marca 1794 roku.. itd, itp...


Dzwonnica w Raciborowicach© pankracy
Kierownica roweru w Raciborowicach. Kierownica prawdopodobnie jest przekrzywiona, na szczęście sezon się kończy.. itd..

Niewiadomo co i po co© pankracy
Oznaczenia szlaków w Raciborowicach. Jeden z nich to zapewne szlak kościuszkowski. Tadeusz Kościuszko złożył przysięgę na rynku w Krakowie 24 marca 1794 roku.. itd, itp...

Oznaczenia szlaków w Raciborowicach© pankracy
- DST 29.00km
- Czas 01:05
- VAVG 26.77km/h
- VMAX 55.50km/h
- Temperatura 25.0°C
- Kalorie 400kcal
- Podjazdy 100m
- Sprzęt Unibike Viper
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 21 sierpnia 2011
Kategoria wycieczki dalsze, zamki
Jura i Orle Gniazda
Po całych 4 godzinach snu pobudka bladym świtem. W planie mamy odwiedzić trzy Orle Gniazda: w Bobolicach, Mirowie i Olsztynie. Najpierw dojeżdżamy z Kubą profesjonalnie zapakowanym autem w rejon północnej Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Zostawiamy auto pod okiem Opatrzności na parkingu kościelnym w Kroczycach.

Na początek witają nas piaszczyste leśne drogi, na dodatek pod górkę. Z drugiej strony był to dobry odcinek na rozgrzewkę, gdyż ponieważ temperatura wynosiła wówczas 9 stopni. Oprócz piachu pojawiały się i takie niespodzianki:

W miarę szybko zjawiamy się w Boblicach.


Zamek, jak widać, został odnowiony przez prywatnego właściciela i prezentuje się naprawdę wspaniale. Jego stan przed rekonstrukcją był podobny do obecnego stanu większości pozostałych Orlich Gniazd

Chciałbym dożyć czasów, gdy będziemy mieć więcej takich rekonstrukcji :)


W sąsiednim Mirowie ruiny kolejnego zamku:


Wokół zamku mirowskiego jest trochę więcej miejsca na focenie niż w Boblicach. Podobno oba zamki połączone były tunelem (w linii prostej dzieli je może trochę ponad jeden kilometr)


Drugie śniadanie - jeszcze raczej niezasłużone.

Kierujemy się w stronę Olsztyna. Robienie zdjęć zajmuje nam dużo czasu, a przecież jak zwykle chcę wrócić w południe do domu ;) Odfajkowuję glebowanie w miękkim piasku przy zerowej prędkości i mam to z głowy, inni (jak sie potem okazuje) wolą miejskie krawężniki.

Wyjeżdżamy z lasu, szybka fota tablicy pamiątkowej, ale ignorujemy już inne atrakcje po drodze do Olsztyna i trzymamy się asfaltu.

Trzymanie się asfaltu idzie nam tak dobrze, że pod olsztyński zamek zajeżdżamy drogą krajową nr 46.

Dostajemy rabat na wejściówki i zaczynamy zwiedzanie.

Widoki z ruin nawet niezłe.

Zamek ten musiał być dość imponującą budowlą w czasach swojej świetności.



Księżyc towarzyszy nam przez cały dzień.


No i na koniec coś dla sprzęciarzy. Tak się teraz naprawia siodełka.

Podsumowując: leśne szlaki rowerowe, które tu przejechaliśmy były miejscami gorsze niż niejeden szlak pieszy, na dodatek często słabo oznaczone. Natomiast samych atrakcji jest w tych stronach co niemiara.
Na koniec śledzik gps:

Profesjonalne pakowanie (by Kuba)© pankracy
Na początek witają nas piaszczyste leśne drogi, na dodatek pod górkę. Z drugiej strony był to dobry odcinek na rozgrzewkę, gdyż ponieważ temperatura wynosiła wówczas 9 stopni. Oprócz piachu pojawiały się i takie niespodzianki:

Kłody rzucane pod nogi© pankracy
W miarę szybko zjawiamy się w Boblicach.

Zamek w Bobolicach o poranku© pankracy

Okoliczności przyrody w Boblicach© pankracy
Zamek, jak widać, został odnowiony przez prywatnego właściciela i prezentuje się naprawdę wspaniale. Jego stan przed rekonstrukcją był podobny do obecnego stanu większości pozostałych Orlich Gniazd

Rekonstrukcja zamku w Boblicach© pankracy
Chciałbym dożyć czasów, gdy będziemy mieć więcej takich rekonstrukcji :)

Zamek w Bobolicach o poranku© pankracy

Zamek w Bobolicach w zbliżeniu© pankracy
W sąsiednim Mirowie ruiny kolejnego zamku:

Ruiny zamku w Mirowie© pankracy

Ruiny zamku w Mirowie od wschodu© pankracy
Wokół zamku mirowskiego jest trochę więcej miejsca na focenie niż w Boblicach. Podobno oba zamki połączone były tunelem (w linii prostej dzieli je może trochę ponad jeden kilometr)

Szerszy widok na zamek© pankracy

Okolice zamku w Mirowie© pankracy
Drugie śniadanie - jeszcze raczej niezasłużone.

Kanapka (by Kuba)© pankracy
Kierujemy się w stronę Olsztyna. Robienie zdjęć zajmuje nam dużo czasu, a przecież jak zwykle chcę wrócić w południe do domu ;) Odfajkowuję glebowanie w miękkim piasku przy zerowej prędkości i mam to z głowy, inni (jak sie potem okazuje) wolą miejskie krawężniki.

Walka z piaskiem (by Kuba)© pankracy
Wyjeżdżamy z lasu, szybka fota tablicy pamiątkowej, ale ignorujemy już inne atrakcje po drodze do Olsztyna i trzymamy się asfaltu.

Miejsce pamięci w lasach Jury© pankracy
Trzymanie się asfaltu idzie nam tak dobrze, że pod olsztyński zamek zajeżdżamy drogą krajową nr 46.

Zamek w Olsztynie od strony północnej (by Kuba)© pankracy
Dostajemy rabat na wejściówki i zaczynamy zwiedzanie.

Zamek w Olsztynie© pankracy
Widoki z ruin nawet niezłe.

Olsztyn i Częstochowa© pankracy
Zamek ten musiał być dość imponującą budowlą w czasach swojej świetności.

Na zamku Olsztyn© pankracy

Widok na basztę© pankracy

Łagodne zbocze wzgórza zamkowego© pankracy
Księżyc towarzyszy nam przez cały dzień.

Księżyc nad ruinami zamku w Olsztynie© pankracy

Widok ze wzgórza© pankracy
No i na koniec coś dla sprzęciarzy. Tak się teraz naprawia siodełka.

Jeszcze jeździ© pankracy
Podsumowując: leśne szlaki rowerowe, które tu przejechaliśmy były miejscami gorsze niż niejeden szlak pieszy, na dodatek często słabo oznaczone. Natomiast samych atrakcji jest w tych stronach co niemiara.
Na koniec śledzik gps:
- DST 80.20km
- Teren 5.00km
- Czas 03:54
- VAVG 20.56km/h
- VMAX 51.60km/h
- Temperatura 23.0°C
- Kalorie 1200kcal
- Podjazdy 610m
- Sprzęt Unibike Viper
- Aktywność Jazda na rowerze













