Niedziela, 21 sierpnia 2011
Kategoria wycieczki dalsze, zamki
Jura i Orle Gniazda
Po całych 4 godzinach snu pobudka bladym świtem. W planie mamy odwiedzić trzy Orle Gniazda: w Bobolicach, Mirowie i Olsztynie. Najpierw dojeżdżamy z Kubą profesjonalnie zapakowanym autem w rejon północnej Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Zostawiamy auto pod okiem Opatrzności na parkingu kościelnym w Kroczycach.
Na początek witają nas piaszczyste leśne drogi, na dodatek pod górkę. Z drugiej strony był to dobry odcinek na rozgrzewkę, gdyż ponieważ temperatura wynosiła wówczas 9 stopni. Oprócz piachu pojawiały się i takie niespodzianki:
W miarę szybko zjawiamy się w Boblicach.
Zamek, jak widać, został odnowiony przez prywatnego właściciela i prezentuje się naprawdę wspaniale. Jego stan przed rekonstrukcją był podobny do obecnego stanu większości pozostałych Orlich Gniazd
Chciałbym dożyć czasów, gdy będziemy mieć więcej takich rekonstrukcji :)
W sąsiednim Mirowie ruiny kolejnego zamku:
Wokół zamku mirowskiego jest trochę więcej miejsca na focenie niż w Boblicach. Podobno oba zamki połączone były tunelem (w linii prostej dzieli je może trochę ponad jeden kilometr)
Drugie śniadanie - jeszcze raczej niezasłużone.
Kierujemy się w stronę Olsztyna. Robienie zdjęć zajmuje nam dużo czasu, a przecież jak zwykle chcę wrócić w południe do domu ;) Odfajkowuję glebowanie w miękkim piasku przy zerowej prędkości i mam to z głowy, inni (jak sie potem okazuje) wolą miejskie krawężniki.
Wyjeżdżamy z lasu, szybka fota tablicy pamiątkowej, ale ignorujemy już inne atrakcje po drodze do Olsztyna i trzymamy się asfaltu.
Trzymanie się asfaltu idzie nam tak dobrze, że pod olsztyński zamek zajeżdżamy drogą krajową nr 46.
Dostajemy rabat na wejściówki i zaczynamy zwiedzanie.
Widoki z ruin nawet niezłe.
Zamek ten musiał być dość imponującą budowlą w czasach swojej świetności.
Księżyc towarzyszy nam przez cały dzień.
No i na koniec coś dla sprzęciarzy. Tak się teraz naprawia siodełka.
Podsumowując: leśne szlaki rowerowe, które tu przejechaliśmy były miejscami gorsze niż niejeden szlak pieszy, na dodatek często słabo oznaczone. Natomiast samych atrakcji jest w tych stronach co niemiara.
Na koniec śledzik gps:
Profesjonalne pakowanie (by Kuba)© pankracy
Na początek witają nas piaszczyste leśne drogi, na dodatek pod górkę. Z drugiej strony był to dobry odcinek na rozgrzewkę, gdyż ponieważ temperatura wynosiła wówczas 9 stopni. Oprócz piachu pojawiały się i takie niespodzianki:
Kłody rzucane pod nogi© pankracy
W miarę szybko zjawiamy się w Boblicach.
Zamek w Bobolicach o poranku© pankracy
Okoliczności przyrody w Boblicach© pankracy
Zamek, jak widać, został odnowiony przez prywatnego właściciela i prezentuje się naprawdę wspaniale. Jego stan przed rekonstrukcją był podobny do obecnego stanu większości pozostałych Orlich Gniazd
Rekonstrukcja zamku w Boblicach© pankracy
Chciałbym dożyć czasów, gdy będziemy mieć więcej takich rekonstrukcji :)
Zamek w Bobolicach o poranku© pankracy
Zamek w Bobolicach w zbliżeniu© pankracy
W sąsiednim Mirowie ruiny kolejnego zamku:
Ruiny zamku w Mirowie© pankracy
Ruiny zamku w Mirowie od wschodu© pankracy
Wokół zamku mirowskiego jest trochę więcej miejsca na focenie niż w Boblicach. Podobno oba zamki połączone były tunelem (w linii prostej dzieli je może trochę ponad jeden kilometr)
Szerszy widok na zamek© pankracy
Okolice zamku w Mirowie© pankracy
Drugie śniadanie - jeszcze raczej niezasłużone.
Kanapka (by Kuba)© pankracy
Kierujemy się w stronę Olsztyna. Robienie zdjęć zajmuje nam dużo czasu, a przecież jak zwykle chcę wrócić w południe do domu ;) Odfajkowuję glebowanie w miękkim piasku przy zerowej prędkości i mam to z głowy, inni (jak sie potem okazuje) wolą miejskie krawężniki.
Walka z piaskiem (by Kuba)© pankracy
Wyjeżdżamy z lasu, szybka fota tablicy pamiątkowej, ale ignorujemy już inne atrakcje po drodze do Olsztyna i trzymamy się asfaltu.
Miejsce pamięci w lasach Jury© pankracy
Trzymanie się asfaltu idzie nam tak dobrze, że pod olsztyński zamek zajeżdżamy drogą krajową nr 46.
Zamek w Olsztynie od strony północnej (by Kuba)© pankracy
Dostajemy rabat na wejściówki i zaczynamy zwiedzanie.
Zamek w Olsztynie© pankracy
Widoki z ruin nawet niezłe.
Olsztyn i Częstochowa© pankracy
Zamek ten musiał być dość imponującą budowlą w czasach swojej świetności.
Na zamku Olsztyn© pankracy
Widok na basztę© pankracy
Łagodne zbocze wzgórza zamkowego© pankracy
Księżyc towarzyszy nam przez cały dzień.
Księżyc nad ruinami zamku w Olsztynie© pankracy
Widok ze wzgórza© pankracy
No i na koniec coś dla sprzęciarzy. Tak się teraz naprawia siodełka.
Jeszcze jeździ© pankracy
Podsumowując: leśne szlaki rowerowe, które tu przejechaliśmy były miejscami gorsze niż niejeden szlak pieszy, na dodatek często słabo oznaczone. Natomiast samych atrakcji jest w tych stronach co niemiara.
Na koniec śledzik gps:
- DST 80.20km
- Teren 5.00km
- Czas 03:54
- VAVG 20.56km/h
- VMAX 51.60km/h
- Temperatura 23.0°C
- Kalorie 1200kcal
- Podjazdy 610m
- Sprzęt Unibike Viper
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!