Wpisy archiwalne w kategorii
wycieczki dalsze
Dystans całkowity: | 14549.77 km (w terenie 226.00 km; 1.55%) |
Czas w ruchu: | 621:52 |
Średnia prędkość: | 23.40 km/h |
Maksymalna prędkość: | 71.00 km/h |
Suma podjazdów: | 105865 m |
Maks. tętno maksymalne: | 225 (117 %) |
Maks. tętno średnie: | 182 (95 %) |
Suma kalorii: | 240720 kcal |
Liczba aktywności: | 114 |
Średnio na aktywność: | 127.63 km i 5h 27m |
Więcej statystyk |
Wtorek, 25 lipca 2017
Kategoria > 100, nietyrka, wycieczki dalsze
Do robo przez puszczę
Do robo na obkoło, jeszcze z wizytą u Tyska w zakładzie pracy
- DST 101.70km
- Czas 03:52
- VAVG 26.30km/h
- Temperatura 16.0°C
- HRmax 166 ( 88%)
- HRavg 132 ( 70%)
- Kalorie 1000kcal
- Podjazdy 400m
- Sprzęt Triban 520
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 15 lipca 2017
Kategoria > 100, nietyrka, u mamy, wycieczki dalsze, zamki
Bychawa
Trochę zciorało pod koniec bo limit czasu bez wielkiego marginesu, a spałem mało, a z bluzą się męczyłem na Orlenie, a bo z kawą też chwile zeszło na Orlenie, a nie za ciepło było, a bo pod wiater było na koniec :)
Zdjęcia
- DST 175.00km
- Czas 06:45
- VAVG 25.93km/h
- VMAX 52.20km/h
- Temperatura 15.0°C
- Kalorie 200kcal
- Podjazdy 964m
- Sprzęt Triban 520
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 9 lipca 2017
Kategoria > 100, nietyrka, wycieczki dalsze
Żar
Zdjęcia
Brutto 10 min więcej.
Kad 81.
Owsianka na śniadanie daje rade.
- DST 104.60km
- Czas 04:27
- VAVG 23.51km/h
- VMAX 60.00km/h
- Temperatura 17.0°C
- Kalorie 2000kcal
- Podjazdy 1759m
- Sprzęt Triban 520
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 3 czerwca 2017
Kategoria nietyrka, > 500, ultramaraton, wycieczki dalsze, wyścig
Maraton Podróżnika 2017
Przed startem, w tle Fuj Lunatyka
Moja grupa na starcie. Fot. Vuki
Pierwsze kilometry z M.arkiem. Fot. pabloxt
Dolnośląskie wsie nie przypadły mi do gustu.
Wjazd na Przełęcz Rędzińską. Fot Jelona
Podziwianie widoków z Lunatykiem na Przełęczy Rędzińskiej. Fot. Jelona
Nad randem, ostatni wjazd do Czech
Na mecie z medalem :)
Brutto 25h 37m
23. czas na 65 zawodników
Więcej zdjęć
Wyniki
- DST 496.70km
- Czas 22:30
- VAVG 22.08km/h
- VMAX 62.60km/h
- Temperatura 18.0°C
- HRmax 179 ( 95%)
- HRavg 126 ( 67%)
- Kalorie 6500kcal
- Podjazdy 6200m
- Sprzęt Triban 520
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 29 maja 2017
Kategoria > 200, nietyrka, wycieczki dalsze
Przehyba
Ostatni dzwonek żeby coś konkretnie potrenować przed Maratonem Podróżnika. Najlepiej zrobić połówkę tego do czego się przygotowujemy (tak gdzieś słyszałem). Urlop klepnięty więc wio, trzeba korzystać z tego, że góry pod nosem, no i jest Przehyba, którą do Przełęczy Karkonoskiej można porównywać.
Wyjazd o skandalicznej godzinie 9:30 rano. O tej porze to powinienem być w Limanowej czy coś, no ale trza robić co się da.
Trasa jakoś nie przysparza emocji, lepiej się bawiłem dzień wcześniej w Opoce przed zerwaniem łańcucha. No ale jadę w te rejony bardziej z rozsądku bo to dobry trening przed maratonem, niż dla walorów eksploracyjnych. Okolice mniej więcej znane i nie tak dawno odwiedzane, no ale dobra.
Gdy na horyzoncie widać pasmo Radziejowej to jakoś ciekawiej się robi, a gdy zaczyna się podjazd to już całkiem interesująco. Słońce przypieka, nie mogę się doczekać cienia w lesie.
Jakoś wjechałem, ale temperatura wymęczyła, żołądek też już domagał się jakiejś odtrutki na isostara. Lepiej się wjeżdżało w październiku przy +5 stopniach.
Zanim zjem w schronisku żurek i czarną kawę zalegam na chwilę na ławce na zewnątrz. Przynajmniej tym razem jakieś widoki są.
Zjazd za to lepszy niż w październiku, muszę tylko wyprzedzić na zakręcie skład z drewnem.
Muszę skrócić powrót co by się wyrobić przed nocą, więc wracam mniej więcej tą samą drogą. Tym sposobem trafiam na fajny odcinek dróg lokalnych u stóp Pasierbieckiej Góry. Dobra nawierzchnia i dobre widoki na Beskid Wyspowy (gdzieś od 158 do 165 kilometra na Stravie).
Już w Krakowie zatrzymuję się na lody w cepeenie, żołądek ma jakieś zastrzeżenia do mnie.
Mam trochę dość, martwię się jak to będzie na maratonie, tam przeca będzie dwa razy więcej takich przyjemności..
Parę fotek
Wyjazd o skandalicznej godzinie 9:30 rano. O tej porze to powinienem być w Limanowej czy coś, no ale trza robić co się da.
Trasa jakoś nie przysparza emocji, lepiej się bawiłem dzień wcześniej w Opoce przed zerwaniem łańcucha. No ale jadę w te rejony bardziej z rozsądku bo to dobry trening przed maratonem, niż dla walorów eksploracyjnych. Okolice mniej więcej znane i nie tak dawno odwiedzane, no ale dobra.
Gdy na horyzoncie widać pasmo Radziejowej to jakoś ciekawiej się robi, a gdy zaczyna się podjazd to już całkiem interesująco. Słońce przypieka, nie mogę się doczekać cienia w lesie.
Jakoś wjechałem, ale temperatura wymęczyła, żołądek też już domagał się jakiejś odtrutki na isostara. Lepiej się wjeżdżało w październiku przy +5 stopniach.
Zanim zjem w schronisku żurek i czarną kawę zalegam na chwilę na ławce na zewnątrz. Przynajmniej tym razem jakieś widoki są.
Zjazd za to lepszy niż w październiku, muszę tylko wyprzedzić na zakręcie skład z drewnem.
Muszę skrócić powrót co by się wyrobić przed nocą, więc wracam mniej więcej tą samą drogą. Tym sposobem trafiam na fajny odcinek dróg lokalnych u stóp Pasierbieckiej Góry. Dobra nawierzchnia i dobre widoki na Beskid Wyspowy (gdzieś od 158 do 165 kilometra na Stravie).
Już w Krakowie zatrzymuję się na lody w cepeenie, żołądek ma jakieś zastrzeżenia do mnie.
Mam trochę dość, martwię się jak to będzie na maratonie, tam przeca będzie dwa razy więcej takich przyjemności..
Parę fotek
- DST 224.00km
- Czas 10:05
- VAVG 22.21km/h
- VMAX 67.30km/h
- Temperatura 25.0°C
- HRmax 179 ( 95%)
- HRavg 138 ( 73%)
- Kalorie 3300kcal
- Podjazdy 3000m
- Sprzęt Triban 520
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 21 maja 2017
Kategoria > 100, nietyrka, wycieczki dalsze, zamki
Ogrodzieniec
- DST 150.00km
- Czas 05:55
- VAVG 25.35km/h
- VMAX 62.00km/h
- Temperatura 10.0°C
- HRmax 176 ( 93%)
- HRavg 133 ( 70%)
- Kalorie 2000kcal
- Podjazdy 1700m
- Sprzęt Triban 520
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 7 maja 2017
Kategoria > 100, nietyrka, wycieczki dalsze
Morningrise
- DST 140.00km
- Czas 06:03
- VAVG 23.14km/h
- VMAX 62.60km/h
- Temperatura 11.0°C
- HRmax 180 ( 95%)
- HRavg 142 ( 75%)
- Kalorie 200kcal
- Podjazdy 1700m
- Sprzęt Triban 520
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 26 marca 2017
Kategoria > 100, nietyrka, wycieczki dalsze
Dupanowice
Jednak szkoda Beskidu Wyspowego na taką pogodę. Wrócę tam jak będzie cieplej
- DST 127.10km
- Czas 05:28
- VAVG 23.25km/h
- VMAX 66.60km/h
- Temperatura 1.0°C
- HRmax 169 ( 89%)
- HRavg 127 ( 67%)
- Kalorie 1500kcal
- Podjazdy 1200m
- Sprzęt Triban 520
- Aktywność Jazda na rowerze
Świętokrzyskie
Start przed 5 rano z wioski jest ciekawszy niż z miasta. Na niebie mnóstwo gwiazd, piejo kury, piejo i koguty. Na polach mnóstwo saren, gdzieś przy drodze myszołów rozszarpuje zdobycz, no klimat - wypas.
Tylko temperatura niezbyt wiosenna bo -2. Przynajmniej jeszcze nie wieje tak mocno.
Jadę z zamontowaną lemondką pierwszy raz od jesieni, jestem mile zaskoczony, że łatwo znalazłęm wygodną pozycję a i opona na brzuchu nie przeszkadza w tym za bardzo.
Do Sandomierza i dalej droga mija w miarę sprawnie trochę śladami Maratonu Podróżnika z 2016.
Robi się mniej przyjemnie gdy obieram bardziej zachodni kierunek i wiatr daje ostro z boku. Przynajmniej jest słonecznie i mam widok na Góry Świętokrzyskie.
Stary spichlerz pod Nową Słupią
Na obwodnicy Nowej Słupi mam szansę posmakować tego wiatru prosto w twarz wraz z lekkim podjazdem. Żaden to rarytas. Na podjeździe pod Św Krzyż (Łysą Górę) wiatr na szczęście trochę pomaga, ale i tak nie ma szału z tempem. Za to na górze jest już całkiem przej... przewalone. Nie bardzo jest gdzie się schować przed chłodem nie mówiąc o tym żeby coś się dało kupić ciepłego do jedzenia, bo nie dało się. Dobrze, że miałem w termosiku herbatkę, bo żołądek chciał się buntować przeciwko kolejnej porcji ciastek i bananów. Zmieniłem mokrą kurtkę na bluzę i wiatrówkę i ewakuowałem się.
Na Św Krzyżu wszystko pozamykane
Zamarzając na zjeździe zacząłem powątpiewać w powodzenie tej wycieczki. Jeszcze kupa kilometrów przede mną i kupa jazdy pod wiater i kupa może z tego wyjść. No ale jadę grzecznie dalej, zatrzymuję się gdy trzeba się posilić ciastkiem z herbatką, bez ultra-spiny z postojami, bez martwienia się o deadline w domu (bo ten jest wyznaczony z zapasem).
Odżywam w lasach Cisowsko-Orłowińskiego Parku Krajobrazowego (gdzie też przejeżdżał MP2016), w końcu robi się ciepło. W lasach tych spodziewałem się szutrowych odcinków. Zastałem nowiutki asfalt. Grube opony przydadzą się dopiero później.
W Szydłowie fajnie całkiem jest
Docieram do Szydłowa. Nigdy wcześniej tu nie byłem. Mury rzeczywiście robią wrażenie. W piekarni da się kupić kawę, herbatę i zapiekankę. Biorę wszystko. Morale rośnie. Wiatr znowu będzie mi sprzyjał.
Zahaczam też o Kurozwęki. Szybka fota pałacu. Planuję tu przyjechać z rodzinką kiedyś.
Następny przystanek to Zamek Krzyżtopór. Tym sposobem mam odfajkowane kilka atrakcji woj świętokrzyskiego, mam z nim spokój na 2, 3 lata :) Przynajmniej z południowo - wschodnią częścią tegoż.
Zamek Krzyżtopór
Czas brutto: 13h
Notatka żywieniowa i ubraniowa: nie chce mi się tego opisywać, wyszło by więcej niż cała relacja.
Więcej zdjęć z opisami
Tylko temperatura niezbyt wiosenna bo -2. Przynajmniej jeszcze nie wieje tak mocno.
Jadę z zamontowaną lemondką pierwszy raz od jesieni, jestem mile zaskoczony, że łatwo znalazłęm wygodną pozycję a i opona na brzuchu nie przeszkadza w tym za bardzo.
Do Sandomierza i dalej droga mija w miarę sprawnie trochę śladami Maratonu Podróżnika z 2016.
Robi się mniej przyjemnie gdy obieram bardziej zachodni kierunek i wiatr daje ostro z boku. Przynajmniej jest słonecznie i mam widok na Góry Świętokrzyskie.
Stary spichlerz pod Nową Słupią
Na obwodnicy Nowej Słupi mam szansę posmakować tego wiatru prosto w twarz wraz z lekkim podjazdem. Żaden to rarytas. Na podjeździe pod Św Krzyż (Łysą Górę) wiatr na szczęście trochę pomaga, ale i tak nie ma szału z tempem. Za to na górze jest już całkiem przej... przewalone. Nie bardzo jest gdzie się schować przed chłodem nie mówiąc o tym żeby coś się dało kupić ciepłego do jedzenia, bo nie dało się. Dobrze, że miałem w termosiku herbatkę, bo żołądek chciał się buntować przeciwko kolejnej porcji ciastek i bananów. Zmieniłem mokrą kurtkę na bluzę i wiatrówkę i ewakuowałem się.
Na Św Krzyżu wszystko pozamykane
Zamarzając na zjeździe zacząłem powątpiewać w powodzenie tej wycieczki. Jeszcze kupa kilometrów przede mną i kupa jazdy pod wiater i kupa może z tego wyjść. No ale jadę grzecznie dalej, zatrzymuję się gdy trzeba się posilić ciastkiem z herbatką, bez ultra-spiny z postojami, bez martwienia się o deadline w domu (bo ten jest wyznaczony z zapasem).
Odżywam w lasach Cisowsko-Orłowińskiego Parku Krajobrazowego (gdzie też przejeżdżał MP2016), w końcu robi się ciepło. W lasach tych spodziewałem się szutrowych odcinków. Zastałem nowiutki asfalt. Grube opony przydadzą się dopiero później.
W Szydłowie fajnie całkiem jest
Docieram do Szydłowa. Nigdy wcześniej tu nie byłem. Mury rzeczywiście robią wrażenie. W piekarni da się kupić kawę, herbatę i zapiekankę. Biorę wszystko. Morale rośnie. Wiatr znowu będzie mi sprzyjał.
Zahaczam też o Kurozwęki. Szybka fota pałacu. Planuję tu przyjechać z rodzinką kiedyś.
Następny przystanek to Zamek Krzyżtopór. Tym sposobem mam odfajkowane kilka atrakcji woj świętokrzyskiego, mam z nim spokój na 2, 3 lata :) Przynajmniej z południowo - wschodnią częścią tegoż.
Zamek Krzyżtopór
Czas brutto: 13h
Notatka żywieniowa i ubraniowa: nie chce mi się tego opisywać, wyszło by więcej niż cała relacja.
Więcej zdjęć z opisami
- DST 258.40km
- Czas 11:25
- VAVG 22.63km/h
- VMAX 58.00km/h
- Temperatura 7.0°C
- HRmax 172 ( 91%)
- HRavg 131 ( 69%)
- Kalorie 2800kcal
- Podjazdy 2000m
- Sprzęt Triban 520
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 12 lutego 2017
Kategoria wycieczki dalsze, nietyrka, > 100
Kudłaty Lubomir
Kołaczą mi się Kudlacze.... - "ktoś" tak zaczął na forum, prawdopodobnie zachęcony udanym zimowym atakiem na Chełm :) i już po trzech stronach dyskusji byliśmy umówieni by wyruszyć przed świtem ku przygodzie: ja, Lunatyk i Tysek.
Rano ciemno i zimno, niecenzuralne myśli po dzownku budzika o 4:30. 14 kilometrów do miejsca zbióki. Smogu wielce nie ma ale jadę w masce bo cieplej w facjatę. Pierwszy raz na takim mrozie wybieram się na trasę tej długości, ale potem ma być cieplej, na podjazdach też będzie ciepło.
Na zbiórkę nikt się nie "spaźnia" i jadymy. Wpierw drogami dla mnie nieznanymi . Na lekkich zjazdach zimno jak fiks. Przed świtem sarny pomykają po polach. Księżyc w pełni. Już wiadomo, że warto było wstać.
Trafia się odcinek oblodzony, przetaczamy się bez gleb.
Następnie jedziemy wzdłuż Zakopianki, Myślenice, znowu Zakopianka, potem na drugą jej stronę i na drugi brzeg Raby.
Zakopianka za ekranem.
Raba
Podjazd na Kudłacze. Robi się ciepło, nie tylko od samego podjeżdżania. Każdy jedzie swoim tempem. Tysek zapier... jak samochodzik. :) Ja tam jakoś turlam byleby nie stanąć w miejscu, widzę żę Personal Record na Stravie nie będzie. W lecie wydawało mi się tutaj mniej stromo, chyba się Kudłacze wypiętrzyły trochę od ostatniego razu :) Spodziewam się, że lada chwila dogoni mnie Lunatyk, ale pewnie stawał gdzieś na zdjęcia (które zobaczymy w 2020 roku) bo jednak nie doganił.
Za to moje zdjęcia z podjazdu można oglądać już teraz. Ostry zakręt w prawo kończący "ściankowy" odcinek podjazdu.
Na górze obowiązkowe sesje foto rowerów i jeźdźców. W schronisku posiadówa przy herbatce, a także odpalanie ocieplaczy do rąk i stóp.
Tysek "cyka" Lunatyka
Decydujemy, że próbujemy przebić się na Lubomir zamiast do Poręby. Jakieś 5km po śniegu i lodzie. Czasem nawet da się jechać, ale częściej bardziej opłaca się pchać. Trudy te rekompensuje nam krajobraz zimowego lasu skąpanego w słońcu. Nawet opierdziel w domu za spóźnienie będzie tego wart.
Odcinek w miarę zdatny do jazdy
Odcinek najmniej zdatny do jazdy skoro nawet Luna pcha
Rzut Triabanem w śnieg w celach fotograficznych
Obserwatorium na Lubomirze. W końcu cywilizacja
Ja, zadowolony.
Ostatnia fota, ostatni oblodzony zakręt, nawet znak oblodzony.
[Tu jeszcze coś dopiszę, np o łańcuchu który wpadł mi między kasete a szprychy i Lunatyku który spieszył się do kina na Lego Batman]
Wszystkie zdjęcia
Notatka żywieniowa:
- trza było nie zjeść w sobotę tej czekolady, przydałaby się pod koniec
- zjadłem ciastka, bułkę, wypiłem bidony
- zjadlem tez trochę jajecznicy przypadkowo zamówionej
- brakowało mi czegoś potem, drugiej bułki nie przełknąłem
Notatka ciuchowa:
- od rana aż do Kudł -10,-12 stopni. Na górze cieplej, nawet 0, z powrotem na dole -3
- od rana obie czapki podkaskowe, od Kudłów jedna
- na początek przez miasto w masce (dla ciepła, nie od smogu), buff cienki, od Kudłów do Lubo zmieniony na polarowy a potem znowu cienki
- koszulka termo, koszulka grubsza (żółta), kurtka, na Kudłaczach żółta-mokra zmieniona na cienką + wiatrówka, na Lubomirze wiatrówka out
- portki kolarskie grubsze i na wierzch górskie
- buty zimowe cywilne, dwie pary skarpet
- od Kudłów ocieplacze pomiędzy skarpetami i w rękawicach (żółtych)
- plecak no bo bidony, ale trza spróbować chować je w sumo
- DST 132.80km
- Czas 07:22
- VAVG 18.03km/h
- VMAX 59.40km/h
- Temperatura -5.0°C
- HRmax 177 ( 94%)
- HRavg 141 ( 75%)
- Kalorie 1800kcal
- Podjazdy 1800m
- Sprzęt Triban 520
- Aktywność Jazda na rowerze