Wpisy archiwalne w kategorii
wycieczki dalsze
Dystans całkowity: | 14549.77 km (w terenie 226.00 km; 1.55%) |
Czas w ruchu: | 621:52 |
Średnia prędkość: | 23.40 km/h |
Maksymalna prędkość: | 71.00 km/h |
Suma podjazdów: | 105865 m |
Maks. tętno maksymalne: | 225 (117 %) |
Maks. tętno średnie: | 182 (95 %) |
Suma kalorii: | 240720 kcal |
Liczba aktywności: | 114 |
Średnio na aktywność: | 127.63 km i 5h 27m |
Więcej statystyk |
Rzeczyca Okrągła
Musiałem się dostać z Krakowa w strony rodzinne. Sam, bez auta. I tak musiałem na ten dzień wziąć urlop. Pogoda miała być zdatna, wiatr sprzyjający. Rękawice cieplejsze dokupiłem w Decathlonie. No i żem pojechał, trasą płaską, bocznymi drogami, trasą którą planowałem przejechać od paru lat.
Wyjazd 4:30. Zimno ale stabilnie. Wieje w plecy, więc wiatr nie obniża temp odczuwalnej, mogę się pławić w tych 2, 3 stopniach Celsjusza. Pierwsza godzina nieco przymulona (jak to często z rana), a i weny na pagórkach do Proszowic nie ma.
W Proszo jem batona. Za Proszo już płasko bardziej, wiatr bardziej pcha, jedzie się raźniej.
W Koszycach na rynku już świąteczna atmosfera:
Robię chwilę przerwy. Jem batona, przelewam herbatę z termosa (z plecaka) do kubka (w uchwycie na bidon), Zakładam słuchawki, włączam Ulvera i ruszam na drugą stronę Wisły,
Tu już całkiem płasko. Słuchawki trochę gniotą, czapka wypycha je z ucha. W końcu je sobie odpuszczę po jakiejś godzinie.
Przeprawiam się promem przez Dunajec, jest już widno. Na promie jem żel. Potem droga na Szczucin, tam połowa drogi będzie, po drodze sikam.
W Szczucinie piekarnio-cukiernia serwuje zapiekankę, kawę, drożdżówkę. Przelewam reszte herbaty z termosa.
Szczucin:
Przez szczucińskie frykasy przywiozę do domu dwie bułki z kotletem mielonym, które przygotowałem sobie na drogę.
Jadę dalej. Gdzieśtam zjadam kolejnego batona, w Baranowie Sandomierskim zjadam drugi żel.
Baranów:
Nawiązuję kontakt z Grześkiem, ma mi wyjechać naprzeciw. Tarnobrzeg omijam przez Cygany. Sikam. Nie mam już picia.
W Furmanach spotykam Grześka. Jedziemy razem. Gadu gadu :) W Zabrniu wypijam puszkę Pepsi. Od Zaleszan testujemy Green Velo.
Grzesiek trzaska ładne foty.
Samojebki w czasie jazdy:
Artystyczne na Green Velo:
Samojembki na postoju:
Ogólnie dobrze poszło. Gdyby wiatr wiał nie w plecy to bym pewnie zamarzł. Cieszy nieduży czas postojów (w sumie 54 minuty).
Kadencja: 79
Temperatury od 2 do 5 stopni.
Wpadło 13 gmin.
- DST 205.00km
- Czas 07:34
- VAVG 27.09km/h
- VMAX 51.00km/h
- Temperatura 3.0°C
- HRmax 171 ( 89%)
- HRavg 135 ( 70%)
- Kalorie 2300kcal
- Podjazdy 327m
- Sprzęt Triban 520
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 31 października 2015
Kategoria wycieczki dalsze, nietyrka
Wiślica, Miechów
Brutto 9h. Mgła non stop. Szkoda gadać
Świętokrzyskie pola.
Dzwonnica w Wiślicy z XVI wieku.
Ruiny synagogi w Działoszycach.
Kościół romański w Wysocicach
Świętokrzyskie pola.
Dzwonnica w Wiślicy z XVI wieku.
Ruiny synagogi w Działoszycach.
Kościół romański w Wysocicach
- DST 190.00km
- Czas 07:46
- VAVG 24.46km/h
- Kalorie 3600kcal
- Podjazdy 1200m
- Sprzęt Triban 520
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 30 października 2015
Kategoria wycieczki dalsze, przed pracą, nietyrka
Puszcza Niepołomicka
Brutto 3:50
- DST 100.30km
- Czas 03:47
- VAVG 26.51km/h
- Kalorie 2000kcal
- Podjazdy 400m
- Sprzęt Triban 520
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 3 października 2015
Kategoria nietyrka, u mamy, wycieczki dalsze
Krzemionki Opatowskie
Jedziemy z bratem na wycieczkę obczaić Krzemionki Opatowskie czyli kopalnię kamienia łupanego z epoki kamienia łupanego (no mniej więcej). Rano zimno i mgła, przynajmniej na poziomie Wisły, 40 metrów wyżej piękna słoneczna pogoda.
- DST 146.50km
- Czas 06:31
- VAVG 22.48km/h
- Temperatura 13.0°C
- Kalorie 3000kcal
- Podjazdy 600m
- Sprzęt Unibike Viper
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 23 września 2015
Kategoria > 200, nietyrka, wycieczki dalsze
Wisła, Ustroń
Zeżarł:
2 kanapki
3 knopersy
3 małe paczki herbatnikow
3 banany
1 obiad makaron jakiśtam
1 kawa
1/3 gorzkiej czekolady
3 litry wody/isotonika
0.5 litra pepsi
brutto 13h30m
kadencja 77
Życiowy rekord dzienny.
Życiowy rekord roczny, w sensie po tej trasie mam ok 6700 w tym roku czyli najwiecej w historii (a to nie koniec roku jeszcze :)
Gminy jakieś wpadły, ale jeszcze nie wyklikałem, zaraz to zrobię żeby Marek miał po co żyć :)
No także tego, miałem wstać o 4, budzik zadzownił, wyłączyłem go, zamknalem oko, otworzylem i była 5:13, god damn it. No to dostałem ruchów wtedy, o 5:40 bylem juz w siodle ale nici ze spokojnej rozgrzewki, Jade przez więc przez Rynek, przez Ruczaj do Skawiny, potem na Kalwarię ale odbijam w Zebrzydowicach. Odkrywam, że wieś Stanisław Dolny to zagłębie produkcji butów, myślałem, że tam meble strugają tylko.
O 7 postój na zjedzenie bułki i banana. Potem Wadowice, potem wątpliwa przyjemność jazdy krajówką do Andrychowa. Planowałem tam wypić kawe przed pierwszym konkretnym podjazdem ale coś słabo jej szukałem i odpuściłem. Kieruję się na przełęcz Kocierską (730 m n.p.m.), za którą miał być Żywiec. Jednak co chwilę mijam drogowskazy z przekreśloną nazwą tegoż miasta. W końcu znaki że za pare kilometrów bedzie zakaz ruchu i wyznaczone jakieś objazdy, które mi nie pasują. No ale przecież nie może się tam nic tam dziać aż tak wielkiego żebym rowerem się nie przedarł. Przecież nie rozkopali całej przełęczy.
Jak się okazało roboty były tuż za szczytem, na szczycie stoję chwilę żeby ochłonąć i nie zmarznąć na zjeździe, jem banana albo i nie, nie pamietam. Przemykam między panami remontującymi drogę, nie moge jednak przemknać obok ładowarki, która operuje na kupie żwiru blokującej cały przejazd. Przełaże po skarpie obok, w tym momencie ciesze się, że nadal mam górskie buty rowerowe a nie szosowe. Potem zjazd w stronę Jeziora Żywieckiego, Ruchu nie ma no bo remont.
Na zaporze Jeziora postój, jem cośtam co tam mam, dzwonię, piszę, robię zdjęcia, rozglądam się za kawą ale nigdzie nie ma. Jade dalej, kawa się znalazła na stacji w pobliżu skrętu na Szczyrk. Dupy nie urwała, ale odfajkowane. Przed Szczyrkiem ściagam jedna warstwe ciuchów (1 z trzech) bo sie robi cieplej i podjazd konkretny sie szykuje (przełęcz Salmopolska ok 900 m n.p.m) więc na pewno nie zmarznę. Podjazd jakoś leci, wydaje mi się mniej stromy niż pierwszy, dużo metrów się zbiera jadać przez Szczyrk z nachyleniem 1-2%. Na górze nawet jakieś widoki, krótki postój na Knopersa, jedna focia, ubrać z powrotem łacha i w dół do Wisły na obiad.
W Wisłe dłuższy postój z obiadem, byłem tu w maju z rodziną więc nic nie musze zwiedzać, z resztą i tak czasu nie mam. Korciło mnie wjechać na górę Równicę w Ustroniu ale odpuściłem przez to że zaspałem (taka jest oficjalna wersja). Byłem na niej crossem w maju więc jakieś medale na Stravie by wpadły :)
Przez Wisłę, Ustroń przyjemnie się śmiga, bo lekko w dół i lekko w plecy wieje, w sam raz na jazdę z pełnym żołądkiem. Potem skręt w stronę Bielska-Białej. Droga przez mękę: duży ruch, remonty korki. Samo Bielsko ciągnie się ciągnie, jak już prawie z niego wyjechałem to złapałem kapcia w tylnym. Pierwszy raz zmieniałem dętke w kolarce ale nie było tak strasznie. Strach tylko, że to był mój jedyny zapas i nie miałem łatek. Ale do znielubianego Bielska nie chciało mi się wracać żeby kupić.
Potem już były same nudy, wpadłem troche w tryb zombie, jade bo jadę, nic sie niedzieje, troche zapominam jeść, rozmyślam tylko co będzie jak druga dętka pójdzie, Na szczęście jest sklep rowerowy w Kętach, kupuję dwie.
Nie kojarzę za bardzo okolicy, nie patrzę na mapie gdzie dokładnie jestem (nawiguje mnie "kreska" na liczniku która na żadną mapę nałożona nie jest). Ubzdurałem sobie, że za Kętami to już za chwile będzie Brzeźnica i będzie widać wzgórza z drugiej strony Wisły. Raz biorę jakieś górki za górkę pod Czernichowem. Potem biorę krajówkę nr 28 za krajówkę 44, i tak dalej i tym podobne majaki.
W końcu jest Brzeźnica, prom, Czernichów upgragniony (wczesniej postój, costam jem resztki jakies). Zawsze szerokość Wisły w tych stronach mnie zadziwia (wychowałem się w okolicy ujścia Sanu do Wisły więc wiecie). Potem tylko chwilę się gubię w uliczkach Czernichowa, podkrakowskie wioski, Kolna, Planty i do domu.
I tak, cieszę się że pojechałem właśnie tam, jednak góry to jest to, sól kolarstwa :) Szczególnie jak się ma 3 zębatki z przodu i się można relaksować pod górkę :)
Kuniec.
Wspinając się na przełęcz Kocierską
Jezioro Żywieckie
Na Zaporze Tresna
Na Przełęczy Salmopolskiej
Skocznia w Wiśle
Czantoria
Beskidy z oddali
Jak 40 na prywatnej posesji w Brzeźnicy
- DST 259.00km
- Czas 11:14
- VAVG 23.06km/h
- VMAX 64.00km/h
- Temperatura 15.0°C
- HRmax 176 ( 92%)
- HRavg 133 ( 69%)
- Kalorie 3500kcal
- Podjazdy 2500m
- Sprzęt Triban 520
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 12 września 2015
Kategoria nietyrka, u mamy, wycieczki dalsze
Sandomierz, Tarnobrzeg
brutto 2:50
kad 90
- DST 74.60km
- Czas 02:36
- VAVG 28.69km/h
- VMAX 40.00km/h
- Temperatura 14.0°C
- HRmax 181 ( 94%)
- HRavg 138 ( 72%)
- Kalorie 1020kcal
- Podjazdy 140m
- Sprzęt Triban 520
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 5 września 2015
Kategoria nietyrka, wycieczki dalsze, zamki
Nowy Wiśnicz, Dobczyce
Może wyjątkowo napiszę parę słów. Plan był by ruszać o 5 ale morale o 4:30 miałem zbyt słabe i przesunąłem wszystko o godzinę. Nie było zatem już tak ciemno ale za to zimno jak fiks (9 stopni). Najpierw kierunek Nowy Wiśnicz przez Niepołomice. Cztery lata się wybierałem zobaczyć tamtejszy zamek (oczywiście o tej porze dnia zamknięty).
Tak więc za Puszczą Niepołomicką po przecięciu krajowej czwórki zaczyna się pofałdowany teren. Robię krótki postój na regulacje siodełka i poluzowania zatrzasków w pedałach.
Potem przystanek dopiero w Wiśniczu: zjadam banana, całuję klamkę zamku i dalej w drogę (i tak nie miałbym czasu zwiedzać ale wejściem na dziedziniec to bym nie pogardził). Następnie odcinek do Dobczyc, ładne widoki na Pogórze Wielickie, dobre drogi, mały ruch. Cieszę się gdy są podjazdy bo jest mi cieplej, na zjazdach marznę i nadziwić się nie mogę jakie lipne są hamulce w szosie. W Dobczycach kręcę się aby rzucić okiem na tamę i zrekonstruowane mury. Zapominam za to, że tam też mają zamek! Jeszcze wypijam kawkę i w drogę do domu.Wracam przez zakorkowaną Wieliczkę i Płaszów w Krakowie, gdzie odbijam oglądnąć nową estakadę tramwajowo-rowerową. I kuniec.
Pod zamkiem w Nowym Wiśniczu
Pogórze Wielickie
Tama i elektrownia wodna w Dobczycach
Mury w Dobczycach
..i zalew. Też w Dobczycach
Brutto 6 godzin
kadencja 81
Na śniadanie 3 połówki kajzerki z miodem, kawa i banan.
W trasie banan, kanapka, dwa batoniki ryżowe Optonia, 1,5 litra domowego izotonika, kawa.
Wpadło 5 nowych gmin: Dobczyce, Nowy Wiśnicz, Łapanów i jeszcze jakieś których nie pamietam i nie chce mi sie sprawdzac.
- DST 135.00km
- Czas 05:31
- VAVG 24.47km/h
- VMAX 58.00km/h
- Temperatura 13.0°C
- HRmax 177 ( 92%)
- HRavg 132 ( 69%)
- Kalorie 2000kcal
- Podjazdy 1200m
- Sprzęt Triban 520
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 30 sierpnia 2015
Kategoria nietyrka, u mamy, wycieczki dalsze
Annopol - Urzędów - Kraśnik
Brutto: 4h15m
- kadencja 88 (ja cie!)
- 4 nowe gminy (Urzędów, Dzierzkowice i Kraśniki dwa chyba)
- 2 banany,
- duży shake czekoladowy
- 1,5 litra wody z isostarem
- 0.5 wody
- kolejne 2 banany przyjechały do domu
- wiatr południowy
Między Kosinem a Wymysłowem
- DST 112.00km
- Czas 03:55
- VAVG 28.60km/h
- VMAX 51.00km/h
- Temperatura 26.0°C
- HRmax 172 ( 90%)
- HRavg 145 ( 75%)
- Kalorie 1500kcal
- Podjazdy 400m
- Sprzęt Triban 520
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 27 sierpnia 2015
Kategoria nietyrka, przed pracą, wycieczki dalsze
Zoo - Sanka
kad 83
brutto 2:32
- DST 59.00km
- Czas 02:19
- VAVG 25.47km/h
- VMAX 63.70km/h
- Temperatura 12.0°C
- HRmax 129 ( 67%)
- HRavg 182 ( 95%)
- Kalorie 900kcal
- Podjazdy 370m
- Sprzęt Triban 520
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 22 sierpnia 2015
Kategoria nietyrka, u mamy, wycieczki dalsze
Annopol - Sandomierz
Standard.
kad 87
brutto 3:46
Rano zimno.
kad 87
brutto 3:46
Rano zimno.
- DST 95.00km
- Czas 03:22
- VAVG 28.22km/h
- Temperatura 13.0°C
- Kalorie 1200kcal
- Podjazdy 232m
- Sprzęt Triban 520
- Aktywność Jazda na rowerze