Wpisy archiwalne w kategorii
wycieczki dalsze
Dystans całkowity: | 14549.77 km (w terenie 226.00 km; 1.55%) |
Czas w ruchu: | 621:52 |
Średnia prędkość: | 23.40 km/h |
Maksymalna prędkość: | 71.00 km/h |
Suma podjazdów: | 105865 m |
Maks. tętno maksymalne: | 225 (117 %) |
Maks. tętno średnie: | 182 (95 %) |
Suma kalorii: | 240720 kcal |
Liczba aktywności: | 114 |
Średnio na aktywność: | 127.63 km i 5h 27m |
Więcej statystyk |
Poniedziałek, 29 sierpnia 2011
Kategoria wycieczki dalsze
Imbramowice - Dolina Prądnika
Korzystając z niespodziewanego urlopu i z nieoczekiwanego zezwolenia na start z zespołu, wyruszam w trasę, która mniej więcej była planowana na weekend.
Jedna z niewielu atrakcji w Zerwanej.
Pierwsza część trasy prowadziła wzdłuż (a czasem w poprzek) rzeki Dłubnia. W tym miejscu przekraczałem ją piąty raz tego dnia.
Pojawia się w końcu wyznacznik połowy dystansu:
Brama klasztoru. Nadal nie wiem jaki związek (jeśli w ogóle) ma klasztor lub same Imbramowice z kultowym placem imbramowskim w Krakowie :)
Rok temu pod tym murem stał inny rower...
Po 3/4 sezonu szarpania się z mapami Googla, mapami Zumi, padającą baterią i brakiem zasięgu w komórce wniosek jest taki, że taka mapa jest najlepsza :) (a także mapnik z linek hamulcowych też jest niczego sobie)
W Imbramowicach jeszcze tylko fota przydrożnej kapliczki.
Za Imbramowicami kieruję się w stronę Doliny Prądnika. Po drodze piękne okoliczności przyrody.
Zbliżając się do Doliny Prądnika musiałem dopiero wymyśleć konkretną drogę. Padło na Dolinę Zachwytu, która miała mnie wyprowadzić (i wyprowadziła) pomiędzy Ojcowem a Pieskową Skałą. Zapewne też miała mnie wprowadzić w zachwyt..
Zachwycać się nie bardzo było czym. Może tylko tym, że łąka już skoszona, gdyż innej drogi jak przez łąkę tam nie było, a przecież to niby szlak rowerowy.
Już po wydostaniu się na szosę w stronę Ojcowa, parę fotek obiektów skrupulatnie pomijanych dotychczas podczas wycieczek.
Śledzik bez wielkich wtop.
Jedna z niewielu atrakcji w Zerwanej.
Stara apteka w Zerwanej© pankracy
Pierwsza część trasy prowadziła wzdłuż (a czasem w poprzek) rzeki Dłubnia. W tym miejscu przekraczałem ją piąty raz tego dnia.
Rzeka Dłubnia© pankracy
Pojawia się w końcu wyznacznik połowy dystansu:
Klasztor w Imbramowicach© pankracy
Brama klasztoru. Nadal nie wiem jaki związek (jeśli w ogóle) ma klasztor lub same Imbramowice z kultowym placem imbramowskim w Krakowie :)
Brama klasztoru© pankracy
Rok temu pod tym murem stał inny rower...
Mur klasztoru© pankracy
Po 3/4 sezonu szarpania się z mapami Googla, mapami Zumi, padającą baterią i brakiem zasięgu w komórce wniosek jest taki, że taka mapa jest najlepsza :) (a także mapnik z linek hamulcowych też jest niczego sobie)
Roweru pod murem© pankracy
W Imbramowicach jeszcze tylko fota przydrożnej kapliczki.
Kaplicza w Imbramowicach© pankracy
Za Imbramowicami kieruję się w stronę Doliny Prądnika. Po drodze piękne okoliczności przyrody.
Okolice Imbramowic© pankracy
Widoki za Imbramowicami© pankracy
Skały pod Imbramowicami© pankracy
Zbliżając się do Doliny Prądnika musiałem dopiero wymyśleć konkretną drogę. Padło na Dolinę Zachwytu, która miała mnie wyprowadzić (i wyprowadziła) pomiędzy Ojcowem a Pieskową Skałą. Zapewne też miała mnie wprowadzić w zachwyt..
Skały w Dolinie Zachwytu© pankracy
Zachwycać się nie bardzo było czym. Może tylko tym, że łąka już skoszona, gdyż innej drogi jak przez łąkę tam nie było, a przecież to niby szlak rowerowy.
W Dolinie Zachwytu© pankracy
Już po wydostaniu się na szosę w stronę Ojcowa, parę fotek obiektów skrupulatnie pomijanych dotychczas podczas wycieczek.
Skały Wdowie© pankracy
Zamek Ojców© pankracy
Skały Panieńskie© pankracy
Góra Koronna© pankracy
Śledzik bez wielkich wtop.
- DST 73.10km
- Teren 2.00km
- Czas 03:01
- VAVG 24.23km/h
- VMAX 49.40km/h
- Temperatura 23.0°C
- Kalorie 1100kcal
- Podjazdy 410m
- Sprzęt Unibike Viper
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 21 sierpnia 2011
Kategoria wycieczki dalsze, zamki
Jura i Orle Gniazda
Po całych 4 godzinach snu pobudka bladym świtem. W planie mamy odwiedzić trzy Orle Gniazda: w Bobolicach, Mirowie i Olsztynie. Najpierw dojeżdżamy z Kubą profesjonalnie zapakowanym autem w rejon północnej Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Zostawiamy auto pod okiem Opatrzności na parkingu kościelnym w Kroczycach.
Na początek witają nas piaszczyste leśne drogi, na dodatek pod górkę. Z drugiej strony był to dobry odcinek na rozgrzewkę, gdyż ponieważ temperatura wynosiła wówczas 9 stopni. Oprócz piachu pojawiały się i takie niespodzianki:
W miarę szybko zjawiamy się w Boblicach.
Zamek, jak widać, został odnowiony przez prywatnego właściciela i prezentuje się naprawdę wspaniale. Jego stan przed rekonstrukcją był podobny do obecnego stanu większości pozostałych Orlich Gniazd
Chciałbym dożyć czasów, gdy będziemy mieć więcej takich rekonstrukcji :)
W sąsiednim Mirowie ruiny kolejnego zamku:
Wokół zamku mirowskiego jest trochę więcej miejsca na focenie niż w Boblicach. Podobno oba zamki połączone były tunelem (w linii prostej dzieli je może trochę ponad jeden kilometr)
Drugie śniadanie - jeszcze raczej niezasłużone.
Kierujemy się w stronę Olsztyna. Robienie zdjęć zajmuje nam dużo czasu, a przecież jak zwykle chcę wrócić w południe do domu ;) Odfajkowuję glebowanie w miękkim piasku przy zerowej prędkości i mam to z głowy, inni (jak sie potem okazuje) wolą miejskie krawężniki.
Wyjeżdżamy z lasu, szybka fota tablicy pamiątkowej, ale ignorujemy już inne atrakcje po drodze do Olsztyna i trzymamy się asfaltu.
Trzymanie się asfaltu idzie nam tak dobrze, że pod olsztyński zamek zajeżdżamy drogą krajową nr 46.
Dostajemy rabat na wejściówki i zaczynamy zwiedzanie.
Widoki z ruin nawet niezłe.
Zamek ten musiał być dość imponującą budowlą w czasach swojej świetności.
Księżyc towarzyszy nam przez cały dzień.
No i na koniec coś dla sprzęciarzy. Tak się teraz naprawia siodełka.
Podsumowując: leśne szlaki rowerowe, które tu przejechaliśmy były miejscami gorsze niż niejeden szlak pieszy, na dodatek często słabo oznaczone. Natomiast samych atrakcji jest w tych stronach co niemiara.
Na koniec śledzik gps:
Profesjonalne pakowanie (by Kuba)© pankracy
Na początek witają nas piaszczyste leśne drogi, na dodatek pod górkę. Z drugiej strony był to dobry odcinek na rozgrzewkę, gdyż ponieważ temperatura wynosiła wówczas 9 stopni. Oprócz piachu pojawiały się i takie niespodzianki:
Kłody rzucane pod nogi© pankracy
W miarę szybko zjawiamy się w Boblicach.
Zamek w Bobolicach o poranku© pankracy
Okoliczności przyrody w Boblicach© pankracy
Zamek, jak widać, został odnowiony przez prywatnego właściciela i prezentuje się naprawdę wspaniale. Jego stan przed rekonstrukcją był podobny do obecnego stanu większości pozostałych Orlich Gniazd
Rekonstrukcja zamku w Boblicach© pankracy
Chciałbym dożyć czasów, gdy będziemy mieć więcej takich rekonstrukcji :)
Zamek w Bobolicach o poranku© pankracy
Zamek w Bobolicach w zbliżeniu© pankracy
W sąsiednim Mirowie ruiny kolejnego zamku:
Ruiny zamku w Mirowie© pankracy
Ruiny zamku w Mirowie od wschodu© pankracy
Wokół zamku mirowskiego jest trochę więcej miejsca na focenie niż w Boblicach. Podobno oba zamki połączone były tunelem (w linii prostej dzieli je może trochę ponad jeden kilometr)
Szerszy widok na zamek© pankracy
Okolice zamku w Mirowie© pankracy
Drugie śniadanie - jeszcze raczej niezasłużone.
Kanapka (by Kuba)© pankracy
Kierujemy się w stronę Olsztyna. Robienie zdjęć zajmuje nam dużo czasu, a przecież jak zwykle chcę wrócić w południe do domu ;) Odfajkowuję glebowanie w miękkim piasku przy zerowej prędkości i mam to z głowy, inni (jak sie potem okazuje) wolą miejskie krawężniki.
Walka z piaskiem (by Kuba)© pankracy
Wyjeżdżamy z lasu, szybka fota tablicy pamiątkowej, ale ignorujemy już inne atrakcje po drodze do Olsztyna i trzymamy się asfaltu.
Miejsce pamięci w lasach Jury© pankracy
Trzymanie się asfaltu idzie nam tak dobrze, że pod olsztyński zamek zajeżdżamy drogą krajową nr 46.
Zamek w Olsztynie od strony północnej (by Kuba)© pankracy
Dostajemy rabat na wejściówki i zaczynamy zwiedzanie.
Zamek w Olsztynie© pankracy
Widoki z ruin nawet niezłe.
Olsztyn i Częstochowa© pankracy
Zamek ten musiał być dość imponującą budowlą w czasach swojej świetności.
Na zamku Olsztyn© pankracy
Widok na basztę© pankracy
Łagodne zbocze wzgórza zamkowego© pankracy
Księżyc towarzyszy nam przez cały dzień.
Księżyc nad ruinami zamku w Olsztynie© pankracy
Widok ze wzgórza© pankracy
No i na koniec coś dla sprzęciarzy. Tak się teraz naprawia siodełka.
Jeszcze jeździ© pankracy
Podsumowując: leśne szlaki rowerowe, które tu przejechaliśmy były miejscami gorsze niż niejeden szlak pieszy, na dodatek często słabo oznaczone. Natomiast samych atrakcji jest w tych stronach co niemiara.
Na koniec śledzik gps:
- DST 80.20km
- Teren 5.00km
- Czas 03:54
- VAVG 20.56km/h
- VMAX 51.60km/h
- Temperatura 23.0°C
- Kalorie 1200kcal
- Podjazdy 610m
- Sprzęt Unibike Viper
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 14 sierpnia 2011
Kategoria u mamy, wycieczki dalsze
Porytowe Wzgórze
Wraz z kolegą Raji'm udało się w końcu zrealizować wypad do Porytowego Wzgórza - miejsca największej bitwy partyzanckiej na polskich terenach podczas II wojny światowej.
Miejsce to znajduje się w sercu Lasów Janowskich, świetnie nadających się do przemierzania rowerem. Większość trasy odbywamy Szlakiem Walk Partyzanckich.
Jedyna atrakcja w drodze na miejsce zbiórki:
Jedno z wielu partyzanckich miejsc pamięci w Lasach Janowskich.
Dalej szlakiem wśród stawów.
I znowu niebieski szlak
W Szklarni hodowla koników biłgorasjkich :)
Jak potoczyła się bitwa...
Pomnik wzniesiono w 1974, a więc można się domyśleć, że nie walczyła tu AK, ale Armia Ludowa ramię w ramię z braćmi Sowietami..
Mogiły partyzantów, na lewo od pomnika nasi, na prawo ruskie. Nie wiadomo gdzie Niemcy.
Tak tak, ten z bikiem to niestety ja.
Opuszczając Porytowe Wzgórze przekraczamy Branew. Most w nieco opłakanym stanie, ale udało się.
W Momotach Górnych napotykamy kolejne miejsce związane z drugą wojną, ale tym razem z kampanią wrześniową.
W Momotach Grn. stoi też taki dość ładny kościółek.
Leśna droga z Momotów do drogi krajowej 19 miała wg map zawierać 500m trudnego terenu. Ja nadal się upieram, że było 0,5 km terenu łatwego.
O jedną kałużę za daleko. Najpierw złapałem trochę błota, potem poprawiłem piachem. Efekt był taki, że nie dało się wypiąć z pedałów (wypinałem się na leżąco :) )
Z czasem już mnie irytowały takie piaszczyste drogi:
Dębowiec nie jest kochany - to dwie miejscowości.
Generalnie trasa jak i całe Lasy Janowskie są godne polecenia.
Co do nawigacji, to obyło się bez większych wtop, głównie dzięki papierowym mapom, które wieźliśmy ze sobą.
Porytowe Wzgórze© pankracy
Miejsce to znajduje się w sercu Lasów Janowskich, świetnie nadających się do przemierzania rowerem. Większość trasy odbywamy Szlakiem Walk Partyzanckich.
Jedyna atrakcja w drodze na miejsce zbiórki:
Kopalnia piasku w żabnie© pankracy
Jedno z wielu partyzanckich miejsc pamięci w Lasach Janowskich.
Pomnik partyzancki w Janikach© pankracy
Dalej szlakiem wśród stawów.
Stawy za Janikami© pankracy
Stawy w Lasach Janowskich© pankracy
I znowu niebieski szlak
Szlak w Lasach Janowskich© pankracy
W Szklarni hodowla koników biłgorasjkich :)
Koniki biłgorajskie© pankracy
Jak potoczyła się bitwa...
O co chodzi© pankracy
Pomnik wzniesiono w 1974, a więc można się domyśleć, że nie walczyła tu AK, ale Armia Ludowa ramię w ramię z braćmi Sowietami..
Pomnik w całej okazałości© pankracy
Pomnik na Porytowym Wzgórzu© pankracy
Mogiły partyzantów, na lewo od pomnika nasi, na prawo ruskie. Nie wiadomo gdzie Niemcy.
Mogiły partyzantów© pankracy
Tak tak, ten z bikiem to niestety ja.
Sweet focia© pankracy
Opuszczając Porytowe Wzgórze przekraczamy Branew. Most w nieco opłakanym stanie, ale udało się.
Sfatygowany mostek© pankracy
Sfatygowany na maxa© pankracy
W Momotach Górnych napotykamy kolejne miejsce związane z drugą wojną, ale tym razem z kampanią wrześniową.
Historia grupy płk Zieleniewskiego© pankracy
Pomnik grupy Zieleniewskiego© pankracy
W Momotach Grn. stoi też taki dość ładny kościółek.
Kościół w Momotach Górnych© pankracy
Leśna droga z Momotów do drogi krajowej 19 miała wg map zawierać 500m trudnego terenu. Ja nadal się upieram, że było 0,5 km terenu łatwego.
Przeprawa przez zalaną drogę© pankracy
O jedną kałużę za daleko. Najpierw złapałem trochę błota, potem poprawiłem piachem. Efekt był taki, że nie dało się wypiąć z pedałów (wypinałem się na leżąco :) )
Brudas© pankracy
Z czasem już mnie irytowały takie piaszczyste drogi:
Piaski Lasów Janowskich© pankracy
Dębowiec nie jest kochany - to dwie miejscowości.
Gdzieś w lasach© pankracy
Generalnie trasa jak i całe Lasy Janowskie są godne polecenia.
Co do nawigacji, to obyło się bez większych wtop, głównie dzięki papierowym mapom, które wieźliśmy ze sobą.
- DST 110.00km
- Teren 15.00km
- Czas 05:09
- VAVG 21.36km/h
- VMAX 32.40km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 2000kcal
- Sprzęt Unibike Viper
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 24 lipca 2011
Kategoria wycieczki dalsze, dolinki
Dolina Kobylańska
Przyszła pora na odfajkowanie kolejnej dolinki - Kobylańskiej. Na zachętę dla czytelników, kamyk z tejże doliny:
Ale po kolei..
W końcu znalazłem czas zrobić jakieś foty w Ojcowie.
W okolicach Doliny Szklarki. Podjazd w moim wykonaniu bez szału (chwilami podejście raczej..)
Tak to wygląda gdy się zgubi szlak. Zamiast szybkiej prostej drogi schodzącej do doliny, to ja schodziłem na przełaj lasem. Dopiero po analizie śladu GPS odkryłem gdzie popełniłem błąd: oczywista oczywistość - w najbardziej oczywistym momencie.
Pomiędzy Doliną Będkowską a Będkowicami. Tym razem bez przygód.
Wreszcie w Dolinie Kobylańskiej. Piękne okoliczności przyrody, pokrzywy wysokie na 1.5m, śliskie błoto. Ogólnie git.
W swej południowej części, dolina zapewnia takie oto widoki:
A w Kobylanach, jadę patrzę gdzie ta droga.. a tu potok :) Kusiło mnie umyć w nim opony, ale z moim talentem mogło by się to źle skończyć.
Na koniec widok ze wzgórza zabierzowskiego w stronę dolinek krakowskich.
Zdjęć samego radaru już nie chciało mi się robić, gdy już takie mam :P (parę wpisów wstecz)
Kamyk w Kobylańskiej© pankracy
Ale po kolei..
W końcu znalazłem czas zrobić jakieś foty w Ojcowie.
Dolina Prądnika© pankracy
Zamek w Ojcowie© pankracy
W okolicach Doliny Szklarki. Podjazd w moim wykonaniu bez szału (chwilami podejście raczej..)
W okolicach Doliny Szklarki© pankracy
Tak to wygląda gdy się zgubi szlak. Zamiast szybkiej prostej drogi schodzącej do doliny, to ja schodziłem na przełaj lasem. Dopiero po analizie śladu GPS odkryłem gdzie popełniłem błąd: oczywista oczywistość - w najbardziej oczywistym momencie.
Przy Dolinie Będkowskiej© pankracy
Pomiędzy Doliną Będkowską a Będkowicami. Tym razem bez przygód.
Droga z Doliny Będkowskiej do Będkowic© pankracy
Wreszcie w Dolinie Kobylańskiej. Piękne okoliczności przyrody, pokrzywy wysokie na 1.5m, śliskie błoto. Ogólnie git.
W Doline Kobylańskiej© pankracy
W swej południowej części, dolina zapewnia takie oto widoki:
W Dolinie Kobylańskiej.© pankracy
Dolina Kobylańska© pankracy
A w Kobylanach, jadę patrzę gdzie ta droga.. a tu potok :) Kusiło mnie umyć w nim opony, ale z moim talentem mogło by się to źle skończyć.
Potok zamiast ulicy w Kobylanach© pankracy
Na koniec widok ze wzgórza zabierzowskiego w stronę dolinek krakowskich.
Zdjęć samego radaru już nie chciało mi się robić, gdy już takie mam :P (parę wpisów wstecz)
Widok z Zabierzowa© pankracy
- DST 85.20km
- Teren 10.00km
- Czas 04:03
- VAVG 21.04km/h
- VMAX 51.60km/h
- Temperatura 17.0°C
- Kalorie 1400kcal
- Podjazdy 740m
- Sprzęt Unibike Viper
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 17 lipca 2011
Kategoria wycieczki dalsze, zamki
Ogrodzieniec
Znowu zbiórka o 6 rano. Niestety tym razem bez rejestrowania GPS, a szkoda bo trasa słuszna była...
Zamek w Pieskowej Skale nareszcie doczekał się fotki :) Słońce jeszcze nisko...
Znowu przestwory oceanu zbóż, znowu w okolicach Sułoszowej.
Odbijamy ze szlaku orlich gniazd na północ w stronę Troksu, po lewej widać Olkusz i chwilami chyba zamek w Rabsztynie. Niestety na szczycie podjazdu już nie było Rabsztyna widać
Powrót na szlak w rezerwacie "Pazurek". Dość ciekawy teren.
Po "Pazurku" witają nas tory kolejowe i taka oto klimatyczna stacyjka.
Gdzieś w lasach gminy Klucze.
No i gwóźdź programu czyli zamek w Ogrodzieńcu:
Nawiązuję kontakt z inżynierem wyścigowym (czyli z żoną).
Kilka ujęć zamku w wykonaniu Kuby.
Na koniec GPS wyklikany w bikemapie. Inaczej wycieczka nie liczyłaby się :)
Zamek w Pieskowej Skale nareszcie doczekał się fotki :) Słońce jeszcze nisko...
Pieskowa Skała© pankracy
Znowu przestwory oceanu zbóż, znowu w okolicach Sułoszowej.
Za Sułoszową© pankracy
Odbijamy ze szlaku orlich gniazd na północ w stronę Troksu, po lewej widać Olkusz i chwilami chyba zamek w Rabsztynie. Niestety na szczycie podjazdu już nie było Rabsztyna widać
Olkusz z oddali© pankracy
Powrót na szlak w rezerwacie "Pazurek". Dość ciekawy teren.
W rezerwacie Pazurek© pankracy
Po "Pazurku" witają nas tory kolejowe i taka oto klimatyczna stacyjka.
PKP Jaroszowiec© pankracy
Gdzieś w lasach gminy Klucze.
Miejsce pamięci AK w gminie Klucze© pankracy
No i gwóźdź programu czyli zamek w Ogrodzieńcu:
Zamek Ogrodzieniec© pankracy
Nawiązuję kontakt z inżynierem wyścigowym (czyli z żoną).
Nawiązywanie z teamem w boksach przez teamradio© pankracy
Kilka ujęć zamku w wykonaniu Kuby.
Słońce w ruinach (by Kuba)© pankracy
Kolejne ujęcie (by Kuba)© pankracy
Wspinaczkowa maczuga przy zamku w Ogrodzieńcu© pankracy
Na koniec GPS wyklikany w bikemapie. Inaczej wycieczka nie liczyłaby się :)
- DST 136.00km
- Teren 10.00km
- Czas 06:01
- VAVG 22.60km/h
- VMAX 54.90km/h
- Kalorie 2200kcal
- Podjazdy 1120m
- Sprzęt Unibike Viper
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 10 lipca 2011
Kategoria wycieczki dalsze, zamki
Rabsztyn
Towarzysz Kuba© pankracy
Tory pod Olkuszem© pankracy
Crosy i w tle - wymówka dla nich. (by Kuba)© pankracy
Ja.© pankracy
Zamek od frontu© pankracy
Widok ze wzgórza zamkowego© pankracy
Ruiny zamku w Rabsztynie (by Kuba)© pankracy
Łany zbóż w okolicach Kosmołowa (by Kuba)© pankracy
Kapliczka w okolicach Kosmołowa (by Kuba)© pankracy
- DST 90.00km
- Teren 15.00km
- Czas 04:04
- VAVG 22.13km/h
- VMAX 47.60km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 1500kcal
- Podjazdy 590m
- Sprzęt Unibike Viper
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 23 czerwca 2011
Kategoria wycieczki dalsze, dolinki
Dolina Będkowska
Mijając z rana budowane ołtarze na Boże Ciało i omijając dwie godziny później krążące tu i ówdzie procesje, udało mi się odfajkować Dolinę Będkowską. Nadal nie mam błotnika, znowu czeka mnie sprzątanie...
Droga do murowni© pankracy
Kąpiel w Będkówce© pankracy
Wodospad Szum© pankracy
Dolina Będkowska© pankracy
Skalska Droga© pankracy
- DST 58.30km
- Teren 5.00km
- Czas 02:44
- VAVG 21.33km/h
- VMAX 53.00km/h
- Temperatura 21.0°C
- Kalorie 1000kcal
- Podjazdy 630m
- Sprzęt Unibike Viper
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 11 czerwca 2011
Kategoria wycieczki dalsze, dolinki
Dolinki krakowskie i radar
Radar zwany zapałką© pankracy
Dolina Kluczwody© pankracy
Szlak w Dolinie Kluczwody© pankracy
Wodospad w Wąwozie Bolechowickim© pankracy
Wejście do Wąwozu Bolechowickiego© pankracy
Radar w Zabierzowie© pankracy
- DST 76.70km
- Teren 7.00km
- Czas 03:46
- VAVG 20.36km/h
- VMAX 53.20km/h
- Temperatura 22.0°C
- Kalorie 1184kcal
- Podjazdy 620m
- Sprzęt Unibike Viper
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 4 czerwca 2011
Kategoria wycieczki dalsze, zamki
Miętków Lipowiec Rudno
Edit: miało być do Oświęcimia Wiślańską Trasą Rowerową, ale
- tracimy dużo czasu przy każdym rozwidleniu rozkmniając szlaki lub czekając na łaskę GPSu i internetu w Play
- szukamy śrubki z buta Kuby
- dobrych parę kilosów WTRa prowadzi przez wał przy Wiśle, na którym trawa bardzo wysoka co widać na foto. Generalnie nie byłoby źle, trawa wyczyściła napędy z błota i smaru, podłoże dość miękkie i nie trzęsło, no ale powoli.
- tracimy dużo czasu przy każdym rozwidleniu rozkmniając szlaki lub czekając na łaskę GPSu i internetu w Play
- szukamy śrubki z buta Kuby
- dobrych parę kilosów WTRa prowadzi przez wał przy Wiśle, na którym trawa bardzo wysoka co widać na foto. Generalnie nie byłoby źle, trawa wyczyściła napędy z błota i smaru, podłoże dość miękkie i nie trzęsło, no ale powoli.
Checkpoint Kolna© pankracy
Kuba przedziera się przez wiślaną dźunglę© pankracy
Szlak wiślany i Wisła© pankracy
Wapiennki nad Wisłą© pankracy
Zamek Lipowiec© pankracy
- DST 127.50km
- Teren 20.00km
- Czas 06:14
- VAVG 20.45km/h
- VMAX 41.90km/h
- Temperatura 26.0°C
- Kalorie 2239kcal
- Podjazdy 510m
- Sprzęt Unibike Viper
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 maja 2011
Kategoria wycieczki dalsze
Myślenice Chełm
Edit: chyba jeden z bardziej górzystych wypadów w tym sezonie. Podjazd pod górkę Chełm nawet znośny. W drodze powrotnej parę godzin stania pod sklepem w Świątnikach celem przeczekania burzy z piorunami. Potem jazda po mokrym asfalcie, która przyczyniła się do kupna przedniego błotnika. Do domku dotarłem "legutko" "spaźniony".
Widok z Chełma w stonę zalewu Dobczyckiego.. chyba.© pankracy
Mina nietęga, ale żyję.© pankracy
- DST 97.20km
- Czas 04:56
- VAVG 19.70km/h
- VMAX 60.80km/h
- Temperatura 22.0°C
- Kalorie 1679kcal
- Podjazdy 1150m
- Sprzęt Unibike Viper
- Aktywność Jazda na rowerze