Wpisy archiwalne w kategorii
> 200
Dystans całkowity: | 3184.80 km (w terenie 3.00 km; 0.09%) |
Czas w ruchu: | 133:05 |
Średnia prędkość: | 23.93 km/h |
Maksymalna prędkość: | 71.00 km/h |
Suma podjazdów: | 21708 m |
Maks. tętno maksymalne: | 187 (97 %) |
Maks. tętno średnie: | 139 (73 %) |
Suma kalorii: | 40300 kcal |
Liczba aktywności: | 12 |
Średnio na aktywność: | 265.40 km i 11h 05m |
Więcej statystyk |
Środa, 22 lipca 2015
Kategoria > 200, nietyrka, wycieczki dalsze
Tatry
Wycieczka była świetna to może wypadało by parę słów napisać.
Ruszamy z Markiem autem z Krakowa o 4:30, o 6:00 ruszamy rowerami z Nowego Targu. Już cośtam widać góry przed granicą.
Jeszcze w ojczyźnie przerwa na sikanie, a na Słowacji, po pierwszym konkretnym podjeździe na przełęcz i po chwili zjazdu mamy takie piękne widoki:
Widoki na wideło:
Postój pod sklepem w Zdiarze. Ciekawostka: pomimo iż jest sucho i czysto na chodnikach, miejscowi wycierają buty na wycieraczce przed sklepem. Taki odruch chyba (nie przytoczę tu opinii Marka na ten tema).
Jakieś 2km przed końcem podjazdu w okolicach Strbskiego Plesa stajemy podziwiać widoki w kierunku południowym.
A tu mój przesadnie załadowany rower. Do tego miałem jeszcze plecak więc.. ten tego, no.
Gdy wracamy na szosę właśnie mija nas szoszowiec, więc mu siadamy na kolo :) Jedziemy tak chwile i sobie myślę, że do szczytu blisko a potem będzie 50km w dół, a szoszowiec nie bardzo ciśnie. Odzywa się we mnie duch rywalizacji i przyspieszam z 14 km/h do zabójczych 18 (w porywach) by zdobyć, urojoną w mojej głowie, górską premie :)
Edit: rzeczywiście premia w głowie urojona, bo podjazd ciągnął się dalej do miasteczka, które my omijaliśmy.
Potem już około długo w dół. Raz bardziej stromo, raz mniej. Czasem nawet płasko. Od -5% nachylenia zaczynała się zabawa (filmik nagrany pożyczoną kamerką SJ4000) :
Na zjazdach brakuje mi już przełożeń powyżej 60 km/h, ale za to mam ich w zapasie na podjazdach więc nie narzekam zbytnio.
Postój pod sklepem w Pribylinie. Na drzwiach znak 'zakaz fajcenia'. Za wioską oglądamy się wstecz i musimy stanąć na robienie fotek, tym razem włącznie z facjatami, ja:
Marek:
Następnie jedziemy na Mikulasz. Po drodze nic ciekawego w sumie nie ma. Jakiś dworek i ruiny zamku...
..oraz staw z kamykiem:
Płaski odcinek w okolicach Liptovskiego Mikulasza mamy pod wiatr, czego nie uważam za niedogodność w takim upale. Mijamy miasto i Tatralandię i robimy postój nad Jeziorem Liptovskim. Na plaży zjadamy kanapki, podziwiając góry po drugiej stronie jeziora i żaglówki z napędem motorowym.
Ruszamy dalej. Czeka nas prawie 600 metrów podjazdu i to bardziej stromego niż wszystkie do tej pory. Wcześniej jeszcze dwa osobne postoje na siku i pod sklepem w Litpovskich Matiasovcach. Marek stwierdza, że za długo z tymi postojami nam schodzi. Myślę, że coś w tym jest. Można było sikać pod sklepem.
Jeszcze przed wspinaczką możemy się raczyć takim krajobrazem:
Na podjeździe jakoś nie bardzo chce mi się robić zdjęcia. Jest gorąco, mało wiatru, mało cienia. Wjeżdżamy każdy własnym tempem. Mam cięższy rower, ale za to bardziej miękkie przełożenia niż Marek i jestem od niego sporo lżejszy, więc wspinam się odrobinę szybciej. Podjazd długo trzyma 7 - 8%. Gapię się na kadencję w liczniku, pomaga mi to trzymać rytm, jakoś pozytywnie te cyferki na mnie działają w tym momencie. Wyprzedzają na polscy szosowcy. Potem widziałem na Stravie, że też jechali wokół Tatr, a mieli dziesięć razy mniej klamotó ode mnie.
Na końcu podjazdu jakaś fota, chwila odpoczynku i jazda w dół.
Jedziemy w stronę granicy. Jest trochę gorszego asfaltu. W Suchej Horze postój pod sklepem na ostatnie słowackie zakupy. Lokalni piwosze zagadują cośtam. Wypijam puszkę coli z nadzieją, że dobrze mi to zrobi na żołądek, który zaczyna dokazywać trochę. Cola nie pomaga, jadę ostatnie 30 km mega przymulony.
Dojeżdżamy do auta po około 12 i pół godzinach. Nawet nie byłem bardzo padnięty, tylko ten żołądek trochę mnie dręczył i chciało się spać za kółkiem (ale Marek podkręcał bajerę abyśmy nie posnęli). Bardziej styrany byłem po pierwszej dwusetce po płaskim w zeszłym roku.
Trochę przesadziłem z prowiantem. Kanapki ok, ale bananów i batoników wystarczyło wziac tylko tyle by starczylo do otwarcia sklepow. Powerbank się nie przydał, kurtka na deszcz się nie przydała. Bukłak się jednak przydał. Dętka, pompka, łatki, klucze się nie przydały, no ale to i tak trzeba wozić.
Pobiłem parę swoich rekordów, dystans dzienny (o 5 km), suma przewyższeń dziennych (pewnie o jakieś 1000 m), chyba największy podjazd (chyba, bo to wg Stravy a nie wiem czy nie miałem kiedyś więcej w "przedstravowych" czasach).
Niektórzy piszą co zjedli, może i ja spróbuję:
w domu rano: kawa i dwie bułki z miodem,
w ciągu dnia:
- 3 bułki z białym serem, pomidorem i kabanosem (a może 4?)
- 5 bananów (a może 6?)
- 2 batoniki Optonia (a może 3)
- 1 paczkę suszonych owoców i orzechów z Lidla (na pewno 1)
- 1 mroza (czyli loda po słowacku)
picie:
- okolo 5 litrow wody z dodatkiem isostara (mniej lub bardziej)
- puszka coca coli
Podsumowując, wycieczka bardzo udana, pogoda dopisała, wszystko cacy. Nie umiem się więcej rozpisywać, a więc koniec i bomba, kto czytał ten trąba.
Pozdrawiam.
- DST 206.70km
- Czas 09:25
- VAVG 21.95km/h
- VMAX 71.00km/h
- Temperatura 28.0°C
- HRmax 174 ( 91%)
- HRavg 130 ( 68%)
- Kalorie 3000kcal
- Podjazdy 2700m
- Sprzęt Unibike Viper
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 20 czerwca 2014
Kategoria u mamy, wycieczki dalsze, nietyrka, > 200
Kazimierz Dolny
Życiowy dzienny rekord więc może napiszę pare słów więcej niż zwykle.
Udało się zrobić zakładany dystans w zakładanym czasie :) Czas brutto 11 godzin. Przez cały dzień zachodni wiatr, który nawet gdy wiał z boku to wkurzał strasznie, wychładzał, szumiał w uszach i w ogóle był do bani (oczywiście oprócz odcinka gdy wiał w plecy).
Do Kazimierza wjeżdżam ścieżką wzdłuż Wisły, niebieskim szlakiem, który udało się fuksem znaleźć po tym jak troche na czuja zjechałem z asfaltu za Wilkowem mając na horyzoncie Skarpę Dobrską (a myślałem że tuż za nią już jest Kazik - nie miałem mapy offline, neta tam nie uświadczysz). Niebieski szlak okazał się strzałem w dziesiątkę, prowadząc szczytem skarpy zapewniał świetne widoki na drugi brzeg Wisły, w tym na zamek w Janowcu. Na szlaku znajduje się zabytkowy acz prywatny i zamieszkany wiatrak, w którym mieści się kawiarnia.
W Kazimierzu dzień targowy, rynek zawalony autami i Żukami z ziemniakami. Jedząc obiad miałem widoki na rdzerwiejące dostawczaki zamiast na stare kamienice. Po obiedzie chciałem posiedzieć nad Wisłą ale durny wiatr dawał czadu strasząc też, że przygoni ciemne chmury z zachodu. Pokręciwszy sie jeszcze chwilę po Kaziku ruszyłam dalej, gdyż z rowerem nie bardzo jakby miał zwiedzać atrakcje, które i tak już swego czasu oglądałem bez rowera. Widoki na zachodnim horyzoncie (chmury) zniechęcają mnie do przeprawiania sie do Janowca.
Jadąc prosto na wschód do Nałęczowa w końcu korzystam z wiatru w plecy, co pozwala się nie przemęczać po sutym obiedzie. W Nałęczowie kręcę się chwile po parku. Próbuję kupić Nałęczowiankę ale wszedzie tylko Cisowianka mieli :)
Za Nałęczowem deszcz troche straszy ale nie leje. 30 km pod wiatr, potem jeszcze 50 znowu z bocznym wiatrem. Trzymam jeszcze tempo w miarę, ale już bez polotu na podjazdach. Rozlazło mi się ustawienie siodełka i przez to niewygodnie leży się na lemondce, więc mało jej użyłem (wyboiste drogi Lubelszczyzny też się do tego przyczyniły), no ale wycieczka generalnie udana.
Skarpa Dobrska © pankracy
Nawet rezerwat na tej skarpie :) © pankracy
Zachodni brzeg Wisły z zamkiem w Janowcu © pankracy
Niebieski szlak do Kaziemierza © pankracy
Kapliczka przy młynie © pankracy
Zabytkowy zamieszkany młyn © pankracy
Widok z pod młyna na Krowią Wyspę © pankracy
Krowia Wyspa? © pankracy
Zabytkowy Wiatrak © pankracy
Ścieżka wzdłuż Wisły do Kazimierza © pankracy
Kazimierz Dolny © pankracy
Wisła w Kazimierzu © pankracy
Targ na rynku © pankracy
Starówka Kazimierza © pankrac
Złowrogie chmury © pankracy
Pomnik i cmentarz żydowski © pankracy
Cmentarz w lesie © pankracy
Pomnik © pankracy
W Nałęczowie © pankracy
W parku w Nałęczowie © pankracy
W parku nałęczowskim © pankracy
Rower w parku nałęczowskim © pankracy
Kolejka wąskotorowa w okolicach Poniatowej © pankracy
Zachodni brzeg Wisły w okolicach Annopola © pankracy
- DST 202.10km
- Teren 3.00km
- Czas 08:09
- VAVG 24.80km/h
- VMAX 48.70km/h
- Temperatura 17.0°C
- HRmax 179 ( 93%)
- HRavg 132 ( 69%)
- Kalorie 5000kcal
- Podjazdy 440m
- Sprzęt Unibike Viper
- Aktywność Jazda na rowerze